Page 162 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 162

– No co, podobam ci się? Ha, ha, ha!
             Chciałem jej powiedzieć, żeby tu poczekała, a ja szybko pobiegnę do
           doktora Jana Brauna.
             – Teraz nie uciekaj, mały tchórzu! To jeszcze nic nie jest. Teraz spójrz! –
           Esterke zrzuciła z siebie ubranie. Całe jej ciało pokryte było krostami. – A teraz
           zbliż się i zobacz dobrze, dobrze!
             Nie miałem siły jej się przeciwstawić. Robiłem to, co mi kazała. Esterke wycią-
           gnęła się szybko na szmatach z rozkraczonymi nogami. Jej siuśki były czerwone,
           spuchnięte. Spomiędzy warg wydzielał się brązowy śluz. Zacząłem się cofać.
             – Nie uciekaj, mały skurwysynu, jak będziesz duży, będziesz taki sam jak
           oni. To jest choroba od mężczyzn, którzy mi siusiali między nogi.
             W panice i z odrazą dostałem się do drzwi. Szybko uciekłem. Na dworze
           cały świat wydawał mi się pokryty krostami. Domy, ściany, niebo, ludzie.
           Niebo było zakryte chmurami, jak Esterke szalem. Czekałem na to, że za
           chwilę spadnie z nieba ten szal i zobaczę oblicze Boga, takie samo jak twarz
           Esterke. Tego mu życzę. Teraz, aby ratować Esterke, pozostało mi tylko pobiec
           prędko do lekarza. On na pewno wszystko wie.
             Biegłem szybko wzdłuż całej ulicy, prędko, tylko prędko. Żeby mi się
           udało dotrzeć do niego! On ją uratuje!
             Dom lekarza był dwupiętrowy, z dużym szyldem u wejścia. W korytarzu
           obok drzwi stały trzy kobiety. Jedna z nich miała zakryte jedno oko, drugie,
           to odkryte, spoglądało na mnie z gniewem.
             – Co ty tu robisz? To jest lekarz dla kobiet.
             Usiłowałem wytłumaczyć szybko, nerwowo. Ja potrzebuję tego lekarza.
           Esterke ma czerwone, spuchnięte siuśki. Ja wiem, że on ją uratuje.
             Trzy baby z zagniewanymi twarzami zaczęły krzyczeć jak w chórze. Zrozu-
           miałem, że chcą mnie wypędzić z poczekalni. Nie rozumiałem ich wrzasków
           i one też mnie nie interesowały. Musiałem jeszcze raz tłumaczyć:
             – Gdybyście wy miały takie czerwone i spuchnięte siuśki, też byście tutaj
           przybiegły.
             Jak na komendę kobiety zaczęły wypychać mnie na zewnątrz. Nie pomógł
           mój sprzeciw. One były silniejsze.
             – Doktorze Braun! – krzyczałem z całych sił.
             Drzwi gabinetu się otworzyły. W drzwiach stanęła siwa pani w niebieskim
           fartuchu i białym czepku na głowie. Wyrwałem się z całych sił tym babom
           i pobiegłem do niebieskiego fartucha.
    162      – Ty musisz uratować Esterke, ona ma czerwone siuśki!
   157   158   159   160   161   162   163   164   165   166   167