Page 337 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 337

niczyła w uroczystościach obok wyższych urzędników i Prezesa. Losowano też
                   bilety na przedstawienia w resortach, a Bella wygrała bilet na rewię u czapkarzy .
                                                                                    2
                      Ucieszyła się bardzo, chociaż nawet jej przez myśl nie przeszło, żeby pójść.
                   Cieszył ją fakt, że miała szczęście. Wyglądała przez balkon w poszukiwaniu
                   Dawida, któremu chciała oddać bilet. Zasłużył sobie na niego sowicie swoimi
                   częstymi wizytami i poprawianiem atmosfery.
                      Gdy ujrzała go siedzącego pomiędzy grządkami pod wiśnią, zbiegła do niego.
                   Była bosa. Lubiła chodzić boso. Dawało jej to poczucie posiadania dodatkowego
                   zmysłu, dzięki któremu mogła postrzegać świat. Zeszła i poczuła pod stopami
                   chłodną miękkość trawy. Była przyjemna. Jednocześnie jednak kolana nie wy-
                   trzymały i prawie przewróciła się tuż obok Dawida. W głowie zaczęło jej huczeć.
                   W oczach pociemniało. Trzymała mocno bilet między palcami i tak opadła obok
                   Dawida, czekając aż ciemność przeminie a świat przed oczami przestanie się
                   kręcić. Była spokojna, cierpliwa. Nie działo się to po raz pierwszy. Już po chwili
                   odzyskiwała swoje myśli i podniosła głowę: – Mam dla ciebie bilet na rewię
                   w resorcie czapkarzy. – Dawid żuł źdźbło trawy i nawet na nią nie spojrzał.
                   Posmutniała. Zawiedziona, że szczęście, jakie się jej przytrafiło, zdziałało tak
                   niewiele. Wyciągnęła do niego rękę z biletem – Proszę, weź… Jeśli nie chcesz
                   iść, może pójdzie twój brat…
                      Jego palce powoli wspinały się po wilgotnej trawie i odszukały rękę z biletem.
                   Objął ją dłonią, a przyjemne ciepło rozlało się po całym jej ciele i zarumieniło
                   policzki. Wyjął bilet spomiędzy jej palców i podziękował. Nie zrozumiała dlaczego.
                   To ona była mu winna podziękowania. I dziwiła się, jak czuła i wdzięczna potrafi
                   stać się dłoń. Zupełnie jak serce. Miała ochotę tak siedzieć przy boku obcego,
                   bliskiego chłopca, nasiąkać łaskawością ziemi i trawy. Ale siedzieć było grze-
                   chem. Na górze, na piętrze, stało łóżko, które było wszystkim. To ciało w łóżku
                   tworzyło dzień i noc, maj i światło nieba. Spoglądając w kierunku balkonu, wstała
                   i życzyła chłopcu dobrej nocy.
                      Nie odpowiedział jej, nie odprowadzał jej wzrokiem. Ale usłyszał rwany dźwięk,
                   tępe uderzenie tuż za nim i zdławiony krzyk. Poderwał się na równe nogi i podbiegł
                   do wejścia do domu Cukermanów. Bella leżała pod schodami z głową na kamie-
                   niu. Zbiegły się kobiety. Szybko zrobiło się zamieszanie i ścisk. Kilku mężczyzn
                   zaniosło omdlałą Bellę do mieszkania i położyło na łóżku naprzeciwko Samuela.
                      – To nic – Dawid doskoczył do ojca dziewczyny i uspokoił go. – Spadła ze
                   schodów.
                      Samuel zmarszczył czoło. Ręka wpiła się w kołdrę. – Wołajcie… – wyjąkał.
                      Dawid pobiegł po Michała Lewina.
                      Gdy wrócili, mieszkanie pełne było sąsiadów. Kobiety kręciły się po pokoju,



                   2    Resorty czapkarsko-kapelusznicze funkcjonowały przy ul. Brzezińskiej 43 (kapelusze męskie)
                      i Zgierskiej 9/11 (kapelusze damskie).                            335
   332   333   334   335   336   337   338   339   340   341   342