Page 253 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 253
„Wprowadziłem się dwa tygodnie po szperze”. Albo: „Widziałem go po raz ostatni
trzeciego dnia szpery”. Bo sama szpera, podobnie jak powstanie świata, trwała
tydzień . I jak swoje oblicze miał każdy dzień stworzenia i cudów, tak każdy dzień
5
szpery miał swoje odrębne miejsce w dziele zniszczenia. Z tego powodu nie ma
wątpliwości, że ci, którzy przeżyli te osiem dni, są tymi samymi, a jednak nie tymi
samymi ludźmi. Patrzę na nich i widzę krzywy, dwuznaczny uśmieszek na ich
ustach, który mówi: „Teraz już nie może mnie więcej boleć”. I jeszcze: „Dobrze,
że żyję i będę jeszcze mógł odczuwać ból”. Spojrzenie tych ludzi jest zarazem
spojrzeniem szaleńców i proroków. Jednego z nich spotkałem dzisiaj po południu.
Lało jak z cebra. Woda spływała z daszka mojej nowej lekarskiej czapki.
Ludzie wracali z resortów. Nie bacząc na chlapę, tłumy stały wokół plakatów
z podpisem Biebowa. Plakaty obwieszczały, że nie będzie już wysiedleń, że getto
staje się prawdziwym obozem pracy, że teraz, po Ruhepauze – po szperze – każ-
dy powinien na nowo wrócić do swoich obowiązków: do sumiennej pracy. Obok
plakatów wisiały także plakaty informujące o nowej racji. Dawano całe dziesięć
dekagramów ryby i pół kilo marchwi na głowę, a także dziesięć dekagramów
pietruszki i kilka łutów sody do pieczenia. Nic dziwnego, że ludzie zaczęli klaskać.
Przepychałem się przez zalane deszczem i przemoknięte tłumy i co rusz ktoś
mnie zatrzymywał. Pytano, co sądzę o nowej racji. Przekazywano mi raporty doty-
czące samopoczucia w chorobach i puszczano mnie, energicznie machając ręką:
„Żydzi niemieccy? A do licha z nimi!”. Minąłem kolejkę przed jakąś kooperatywą.
Cała kolejka drżała z zimna i przyjemnie sobie rozmawiała. Przed piekarnią bito
się, zupełnie jak kiedyś. Po szperze ludzie nie zbliżyli się do siebie, nie stali się
życzliwsi i zupełnie jak dawniej kochają się i nienawidzą. Kłócą i pomagają sobie.
A przecież wygląda to tak, jakby każdy odgrywał komedię. Ludzie grają w bójki,
w rozmawianie, w przyjaźń… Jak dzieci.
Wśród stojących przed piekarnią zauważyłem Sprzedawcę Toffi i zachciało
mi się tej jego „rozkoszy dla serca”. W końcu i ja też jestem tylko dzieckiem,
któremu trzeba cukierka. Nie mogę zrozumieć, w jaki sposób ten mężczyzna
przeszedł wszystkie selekcje. Jeśli kiedyś był niczego sobie człowieczkiem, to
teraz był cieniem tego niczego.
Złapał mnie za rękę i popatrzył na mnie załzawionymi oczami: – Czy słyszał
pan najnowszą wieść, kochany doktorze? Mesjasz już nadszedł! Pyta pan – jak
to? Niech pan nie będzie głupcem. Z Himmelkommando! Jest przebrany za
Niemca z karabinem, bo inaczej nie wpuszczono by go do getta… – udałem, że
się uśmiecham w reakcji na jego dowcip, wziąłem cukierka i chciałem odejść.
Jednak on mnie zatrzymał: – Doktorze, chcę zadać panu pytanie. Mam na myśli
zielone kawałeczki mydła, które dostaje się wraz z racją. Kawałki „RIF” … Proszę
6
5 Wielka Szpera obejmuje okres 5–12 września 1942 r., od soboty do soboty, osiem dni.
6 Mydło „RIF” było dostępne w getcie. 251