Page 251 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 251
sum” robię „nie wierzę, dlatego jestem”. Ale nie można powiedzieć, że nie jestem
pobożny. Moim bogiem jest życie.
Czepiam się jego słów i zmuszam do wyciągania właściwych wniosków (mo-
ich, rzecz jasna). Jeśli życie jest święte – mówię do niego – zachowanie życia
to obowiązek, a jego niszczenie to zbrodnia. A stąd już tylko krok do mojego
wegetarianizmu, którego jeszcze nikomu nie głosiłem, a którego nauczanie
uważam dzisiaj za ważne. Wyjaśniłem Dawidowi, że jesteśmy obojętni wobec
krwi zwierząt, jakby to nie była krew – ale jakaś inna, tania ciecz, i że zabijanie
przychodzi łatwiej, kiedy człowiek sobie powie, że czyjaś krew jest mniej warta
niż jego własna. Tak dzieje się z Niemcem. Dla niego żydowskie życie jest tym
samym, czym dla myśliwego życie zwierzęcia. Czy to nie jest punkt wyjścia dla
teorii rasowej? Różnicowanie wartości ludzkiej krwi usprawiedliwia zdradę. I to
się może przydarzyć każdemu, kto mierzy taką miarą – moja krew jest lepsza.
Tacy ludzie mogą być dobrzy i szlachetni w życiu prywatnym, a równocześnie
mogą być kanibalami wobec innych. Powiedziałem Dawidowi, że według mnie
już nasz praojciec Abraham stał przed tym problemem, prowadząc Izaaka na
akejdę. Jak mógł myśleć, że Bóg przyjmie ofiarę z barana zamiast Izaaka i będzie
zadowolony? Czy życie ludzkiego dziecka ma w oczach Boga tę samą wartość
co życie dziecka zwierzęcia? Abraham odpowiedział: Tak, dla Boga oba życia
mają jednakową wartość. To znaczy – Bóg, ideał, nie rozróżnia. Ale on, Abra-
ham, musiał rozróżnić, bo dla niego syn Izaak znaczył więcej niż baran. I w taki
sposób stał się „cywilizowanym” człowiekiem. Do jego czasów ludzie żyli blisko
zwierząt i nie rozróżniali pomiędzy nimi a sobą. Również swoje dzieci oddawali
na ofiarę bogom. Ale on, Abraham, połapał się, że człowiek jest właściwie władcą
wszystkiego, co żyje, a to oznacza, że stoi wyżej od wszystkich żywych stworzeń
– i stworzył swoją teorię krwi, pierwszą teorię rasową – zwierzęta są drugiej
kategorii, a więc są dobre na ofiarę.
Często po takiej „rozmowie propagandowej” z Dawidem przypomina mi się
przeszłość, kiedy chodziłem z mamą kupować kury na Zielonym Rynku. Widzę
ręce mojej dobrej mamy grzebiące w klatce z ptactwem, szukające odpowiedniej
kurki na szabasowy stół. I całe getto pomiędzy drutami zaczyna w moich oczach
przypominać taką klatkę z kurami. Moja mama sama stała się kurą, którą nie-
miecka łapa wyszukała i wyciągnęła z klatki. Wszyscy jesteśmy kurami, kogutami,
kurczakami. Moja mama jednak była praktyczniejsza niż Niemiec. Ona chociaż
mięsem martwej kury odżywiała swoje dzieci, wzmacniając ich życie. Niemiec
pozwala zmarnować tyle mięsa. Szczególny to grzech. Ludzkie mięso jest dobre,
żydowskie mięso z pewnością jest smaczne. Może nieodległy jest dzień, kiedy
będzie się serwować na stoły ludzkie członki jako pieczone i wędzone delicje?
Pozdrowienia,
Twój Michał
249