Page 135 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 135

a on złościł się na Rachelę i pouczał ją, jak ma go uczyć. Czuła jego dziwny od-
                   dech na swojej twarzy, była spięta i oddychała z ulgą, gdy mijała godzina, a ona
                   miała 65 fenigów w kieszeni.
                      Rachela miała też trzecią lekcję, która w zasadzie nie była lekcją. Odbywała
                   się u samego rabina, z którym znajomość była podwójna: po pierwsze poprzez
                   pracę w jego Wydziale Naukowym, a po drugie przez Mojszego, ojca, który pra-
                   cował w kooperatywie obok domku rabina.
                      Rabin mieszkał na dole ulicy Marysińskiej, gdzie już można było poczuć prze-
                   strzenie Marysina i gdzie mieszkały szyszki drugiego sortu. Rabin miał ogródek
                   z altanką, piękną żonę i piękne, głodne córki . Wszyscy oni pochodzili z Gdańska,
                                                       3
                   a w domu mówili po niemiecku. Jedynie rabin, polski Żyd, mówił wysmakowanym
                   jidysz. Również u siebie w domu chodził ubrany na wzór niemiecki w czarną
                   marynarkę i czarną kamizelkę pod spodem. Od czerni ubrania odcinała się jego
                   blada twarz wraz z siwą, ostro zakończoną bródką. Rachela mogła bez końca
                   patrzeć w jego lśniące oczy, które gasły i zapalały się jak lampki. Mogła słuchać
                   dźwięku jego głosu, jasnego, a przy tym pełnego tajemnic. Rabin emanował
                   tajemnicą i legendą, hipnotyzował i czarował – jak człowiek przybywający skądś
                   z zewnątrz… Odziany w ciało i skórę, a przecież – zagadka. Wyglądał jak ktoś,
                   kto nie ma wieku, kto żył setki lat temu i będzie żył za setki lat…
                      Przygotowywał dosłowne tłumaczenie psalmów na jidysz, a zadaniem Racheli
                   było pomóc mu w opracowaniu materiału. Jej zapłata nie miała charakteru
                   materialnego. Polegała na studiowaniu psalmów z rabinem. Szklanka „kawy”
                   przygotowanej przez żonę rabina była znakiem, że kończy się lekcja, której nie
                   mierzono na godziny, lecz według nastroju.
                      Wyszedłszy od rabina, Rachela zwykle czekała przy kooperatywie na Moj-
                   szego. Czasami wychodził stamtąd ze smakołykiem w kieszeni, marchewką dla
                   niej czy dwoma rzodkiewkami. Ostatnio nie omieszkał wynieść dla niej kwiatka
                   z ogródka, który kwitł wszystkimi kolorami tęczy.


                                                    *


                      Nocą miała sen z tego rodzaju snów, które niepokojem i koszmarem były
                   w stanie przeniknąć do codziennego życia, zabarwiając je swoim nastrojem. Nawet
                   świadomość, że to był tylko sen, nie pomagała. Przeciwnie, Rachela była przeko-
                   nana, że sny ujawniają ukryte prawdy. Chciała poznać prawdę i jednocześnie była



                   3    Pierwowzorem tej postaci był rabin Emanuel Hirschberg (1894–1944), który w getcie mieszkał przy
                      ul. Marynarskiej 73, na Marysinie, wraz z żoną Fajgą i nastoletnimi córkami Zymralią (ur. 1924)
                      oraz Berurią (ur. 1926).                                          133
   130   131   132   133   134   135   136   137   138   139   140