Page 107 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 107

Pan Glanc surowo kręcił głową: – To po co nas prowadził do miasta? Z kogo
                   on sobie żarty stroi?
                      – Niech pan uratuje mojego ojca, panie Glanc – Dziunia zbliżyła się do nie-
                   go i prosiła ze sztuczną uniżonością. – Pan jest najważniejszym człowiekiem
                   w getcie, panie Glanc… Pan i Lejbl Welner . Mówią, że nawet Sutera może pan
                                                      10
                   sobie okręcić wokół palca. Tata to panu wynagrodzi, zobaczy pan… Wojna nie
                   będzie trwać wiecznie…
                      W swojej udawanej pokorze uchwyciła w jego oczach ogniki zadowolenia
                   i zrozumiała, że uderzyła we właściwy ton.
                      Ale pan Glanc pozostał poważny. – Morowa z ciebie dziewczyna… – zauważył.
                   – Ale ja nie robię nic za darmo.
                      – Broń Boże, panie Glanc. Nic takiego od pana nie wymagam… Obiecuję, że
                   otrzyma pan wynagrodzenie, jak tylko tata…
                      Zmierzył ją zmrużonymi, chciwymi oczami. – Nie biorę weksli – odezwał się
                   zimno – ojciec jest wart, by za niego zapłacić gotówką.
                      Udała, że nie rozumie jego propozycji. – Dobrze… dobrze… – krzywo się
                   uśmiechnęła. – Niech mi pan powie, ile pan chce.
                      – Nie ile, tylko czego… Czego chcę, o to masz mnie zapytać – odpowiedział
                   i zbliżył się do niej z wyciągniętymi rękami.
                      W oczach Dziuni zapłonął ogień. Jej drobna, mocna ręka natychmiast poleciała
                   prosto na nieprzygotowaną twarz pana Glanca, a noga wymierzyła mu kopniaka
                   w kostkę. – Mój tata prędzej by umarł, psie jeden! – wykrzyknęła, splunęła mu
                   prosto na czubek nosa i wybiegła.
                      Mimo to pan Glanc szepnął słówko o Samuelu swojemu przyjacielowi, wpły-
                   wowemu Lejblowi Welnerowi. Pan Glanc i Lejbl Welner wykalkulowali sobie, że
                   to się opłaci.
                      Największy sukces osiągnęła swoją interwencją Matylda. Słysząc, co przy-
                   darzyło się Samuelowi, Prezes z miejsca zapomniał wszystkie urazy, jakie do
                   niego żywił, zostawił to, czym się akurat zajmował, by zacząć akcję uwolnienia
                   najwierniejszego i najważniejszego ze swoich komisarzy.
                      Matka z córkami były niecierpliwe i ufne. Matylda codziennie prała bie-
                   liznę Samuela, a dziewczyny codziennie zanosiły czyste rzeczy do Kripo.
                   Nocą wszystkie trzy spały w łóżku Matyldy i tuliły się jedna do drugiej. Go-
                   dzinami czuwały, rozmyślały, tęskniły za Samuelem i wyglądały poranka.
                   We śnie widziały czerwone miski wody i odczuwały cierpienia Samuela.



                   10   Inspiracją dla tej postaci był Dawid Gertler (1911–1977), konfident Gestapo, od marca 1942 r.
                      szef Sonderkommando, który brał aktywny udział w wysiedleniach podczas Wielkiej Szpery i zyskał
                      znaczące poparcie Hansa Biebowa. Gertler miał ambicje usunięcia Rumkowskiego i zajęcie jego
                      miejsca. Jednak kontrolę nad aprowizacją getta, w tym dodatkowymi przydziałami, przejął dopiero
                      w styczniu 1943 r. W lipcu 1943 r. usunięty z getta trafił do Auschwitz, przeżył wojnę.  105
   102   103   104   105   106   107   108   109   110   111   112