Page 468 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 468

były pełne, lekcje przygotowane, a jednak coś nie szło, bez powodu i bez przy-
               czyny. W pomieszczeniu wisiało coś ciężkiego. Młode oczy spoglądały matowym,
               zgaszonym spojrzeniem, nie dostrzegając nawet jej, nauczycielki. Czuła, że jej
               zbędne słowa trafiają w pustkę. Takie dni przyprawiały ją o chorobę, jednak gdy
               mijały, zapominała o nich i znowu biegła do przodu.
                  I tak ciągnął się cały sierpień niczym nić ze szpuli. Panna Diamant ledwie
               zauważała, że kończy się jeden tydzień i zaczyna drugi. Z trudem odliczała dni,
               niemal nie odróżniając poranka od zmierzchu. Czuła jedynie rytm czasu – stały,
               pośpieszny. Nie był monotonny, wręcz przeciwnie – niósł napięcie, zapierał dech.
               Dążył do celu, jakim był koniec roku szkolnego w getcie, egzaminy maturalne i nowy
                       2
               początek . Względem nadchodzącego roku miała już wielkie plany. Zrealizuje
               śmiałe eksperymenty, wprowadzi nowe metody, wyciągnie nauczkę z tegorocz-
               nych błędów. Za bardzo trzymają się tu systemu sprzed wojny. Warunki w getcie
               były inne, więc należało dobrze wykorzystać pasję dzieci do nauki. Z ochotą
               przerabiały więcej materiału niż miały zapisane. Liceum powinno zastosować
               system uniwersytecki. Panna Diamant nie miała się czego wstydzić. Przedstawi
               swoją rewolucyjną propozycję na otwarcie. Będzie o nią walczyć. A może wcale
               nie przyjdzie jej to z takim wysiłkiem. W pokoju nauczycielskim słuchano jej
               ostatnio, jakby była jasnowidzem, co powodowało, że była zażenowana. Ale na
               razie nie wolno było się odrywać od teraźniejszości. Należało się przygotować
                                                    3
               na wrzesień, na zakończenie roku szkolnego .
                  Znów nadszedł jeden z tych dni, który hamował bieg jej programu. Nie pada-
               ło, nie wiało chłodem, ale na zewnątrz było szaro i przykro, co izolowało klasę
               od reszty świata i pomagało dziewczętom zachować koncentrację. Lekcja szła
               wyjątkowo dobrze. Była to powtórka materiału, który przerobili w przeciągu roku.
               Niespodziewanie jednak powtórka zamieniła się w odwieczną dyskusję na temat
               tego, jak literatura ma się do życia. Panna Diamant nie powinna była do tego
               dopuścić. Czuła się jednak bezradna – dziewczęta nie dały się powstrzymać.
               Zaczęły się przerzucać argumentami, jakby jej tam w ogóle nie było. Słowa
               w pośpiechu wpadały do jej uszu:
                  – Literatura ma związek z życiem. Literatura nie ma sensu i życie nie ma
               sensu – oto związek.
                  – Życie ma tyle sensu, ile sama w nie wlejesz.




               2    Nowy rok szkolny miał rozpocząć się w październiku, po jesiennych świętach żydowskich. W 1941 r.
                  żydowski Nowy Rok (Rosz ha-Szana) rozpoczynał się 22 września, Jom Kipur (Sądny Dzień) przypa-
                  dał 1 października, a Sukkot – 6 października.
               3    Koniec roku szkolnego zaplanowano na koniec września, a w dniach 24–27 września odbyły się
                  egzaminy wstępne do rozmaitych klas liceum, jednak z powodu przywiezienia do getta 20 tys.
                  Żydów z Rzeszy i Protektoratu budynki szkolne zostały przekształcone w kolektywy dla przyjezdnych
         466      i szkolnictwo formalnie nigdy nie zostało ponownie uruchomione.
   463   464   465   466   467   468   469   470   471   472   473