Page 471 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 471

zaś pozostała sama, zamyślona. Po chwili zauważyła puste ławki. Co miała wśród
                  nich robić? Uczennice wyszły, więc i jej miejsce było na zewnątrz.
                     Trawa na dworze, jeszcze zielona, choć już przekwitająca, nie poruszała się,
                  strosząc w szarości powietrza barwione brązem krawędzie. Drzewa wyglądały
                  na zmęczone zbyt długim podtrzymywaniem liści. Białe pajęczyny unosiły się
                  wśród gałęzi. Z naprzeciwka szła Bella Cukerman. – Panno Diamant – dziew-
                  czyna zatrzymała się obok. – Chciałam pani powiedzieć, że dla mnie… dla mnie
                  książki to coś więcej niż życie. To znaczy, coś bardziej rzeczywistego. Wszyscy mi
                  zarzucają… Nieprawda, że nie widzę, co dzieje się wokół mnie. Ale to, co dzieje
                  się w książce, widzę lepiej. Czy to źle? Dlaczego?
                     Panna Diamant poczuła, że wypełnia ją łagodność. Uśmiechnęła się lekko:
                  – Zdradzę ci sekret. Jestem taka jak ty. Ogólnie rzecz biorąc, jest to wada. No
                  i co z tego? Chowamy się przed życiem w pięknie, ponieważ tylko w ten sposób
                  potrafimy utrzymać się przy życiu i pojąć, jakie jest piękne. – Jej uśmiech stał
                  się szerszy. – A jednak trzeba iść po odrobinę zupy, moje dziecko, ponieważ bez
                  tego literatura nie będzie miała się na czym oprzeć. – I obie stanęły w kolejce
                  przed kadziami zupy.

                                                   *



                     Wieczór zapadł wcześnie. Wraz z nim zaczął się sączyć drobny deszcz.
                  W głównym budynku gimnazjum odbywało się zebranie nauczycieli. Sam Prezes
                  przybył, by wygłosić mowę na zakończenie roku szkolnego. Ferie miały się zacząć
                  zimą, ale zaczną się we wrześniu, zaraz po maturach i rozdaniu świadectw. Lo-
                  kale szkolne mają być wówczas oczyszczone na potrzeby osób przybywających
                  z prowincji oraz dwudziestu tysięcy Żydów, którzy przyjadą z Niemiec .
                                                                           5
                     Panna Diamant wracała do domu sama. W uszach niczym mucha brzęczało jej
                  ostatnie zdanie, które szepnęła do niej pani Fajner: – Nasza kariera skończona.
                     Oczy panny Diamant były suche, ale prawie niczego nie widziała przed sobą.
                  Dopadła ją ślepota, musiała przytrzymywać się murów, aby nie upaść. Nie
                  miała pojęcia, czy drepcze w kierunku domu, czy też nie. Zdawało się jej, że stoi
                  w miejscu, a wokół niej wszystko się kręci. Gdzieś w jej pokoiku leżały notatki,
                  podsumowania, eseje literackie, które czekały na ukończenie… Podniosła twarz
                  i pozwoliła deszczowi moczyć ją drobnymi, tnącymi kroplami.




                  5    Rumkowski został powiadomiony o przybyciu do getta 20 tys. Żydów z Rzeszy i Kraju Warty
                     23 września 1941 r. i od razu zaczął organizować miejsca noclegowe. W budynkach szkolnych na
                     Marysinie ulokowano najpierw Żydów z Włocławka i okolic, kolejne budynki były szykowane dla
                     przesiedleńców z Austrii, Niemiec, Luksemburga i Czech.           469
   466   467   468   469   470   471   472   473   474   475   476