Page 454 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 454

Panna Wajnszenker  siedziała tuż obok miejsca honorowego, które zajął
                                   14
               Prezes.
                  Nawet nie spojrzał na stół z wyszukanymi potrawami. Studiował profil nie-
               znajomej u swojego boku. Takiej właśnie twarzy szukał – szczerej i mądrej. Nie
               bezwstydnie kokieteryjnej, nie dziewczęco słodkiej, ale dumnej, a zarazem kobieco
               szlachetnej. Przysunął swoje krzesło bliżej niej. – Klara to ładne imię, bardzo
               ładne – próbował zagaić rozmowę. Zauważył, że pozostała spokojna i obojętna
               na jego uwagę, więc pospiesznie dodał: – Oczywiście, liczy się człowiek, nie
               imię... ale... Skąd znasz Cukermanów, dziecko?
                  To też nie było trafione – przechodzić z nią na ty i nazywać ją dzieckiem. Ale
               chciał ocieplić atmosferę między nimi.
                  – Pani Cukerman jest moją przyjaciółką – poinformowała go tonem, który nie
               był ani przyjacielski, ani wrogi. W jej zachowaniu nie było ani śladu poddańczości,
               do której był przyzwyczajony, ani śladu chęci przypodobania się. To go trochę
               drażniło i jednocześnie mu się podobało. Tak, posiadała umiar w każdym ruchu,
               inteligencję w każdym calu. Królewska, majestatyczna powściągliwość – oto co
               wyrażała cała jej osoba. Miał dla niej szacunek. Nie mógł się do niej zwracać
               jak zwykle mówił do dziewcząt, do kobiet. Wobec niej to on czuł się jak dziecko,
               jak młody chłopak. To uczucie było nowe i przyjemne. Właśnie szukał innego,
               odpowiedniego tonu do rozmowy, gdy nagle usłyszał głos Samuela.
                  – Moi drodzy goście! – wykrzyknął Samuel, podnosząc kieliszek trzymany
               w ręce. – Nie chcę dzisiejszego wieczoru wygłaszać długich toastów. Dzisiejsze
               spotkanie odbywa się na cześć naszego Prezesa, jest wyrazem wdzięczności
               mojej i mojej rodziny... Niech nam Prezes żyje w zdrowiu i niech jego serce, które
               przynosi nam wszystkim pocieszenie, będzie silniejsze miłością, którą do niego
               żywimy! – Naprawdę się przejął własną przemową. Kieliszek trząsł mu się w dłoni.
                  Goście energicznie bili brawo. Rumkowski podniósł kieliszek i kiwnął głową do
               Samuela ze szczerą przyjaźnią. Był mu wdzięczny za oddanie. Za Klarę. Stuknął
               w kieliszek Klary i sączył wino chciwymi wargami. Zachciało mu się położyć rękę
               na ramieniu młodej kobiety, ale się powstrzymał. Tylko się do niej bliżej pochylił:
               – Na imię mam Chaim – powiedział, jakby się jej przedstawiał.
                  – Widzę, że imię ma dla pana wielkie znaczenie – zauważyła rzeczowo, powoli
               sącząc wino.
                  – Imię to człowiek! – wykrzyknął, zaskoczony trafnością tej myśli.
                  – Uważa pan, że to nie przypadek, że pan ma na imię Chaim, panie Prezesie?
                  – Nie, to przeznaczenie.
                  – Któryś z pana dziadków zapewne miał na imię Chaim.




               14   Drugą żoną Rumkowskiego została Regina Weinberger (1907–1944), ukończyła studia prawnicze
                  na Uniwersytecie Warszawskim, w getcie mieszkała przy ul. Zgierskiej 21. Pracowała w Sekreta-
         452      riacie Prezydialnym, potem jako radca prawny Prezesa. Ślub odbył się 27 grudnia 1941 r.
   449   450   451   452   453   454   455   456   457   458   459