Page 457 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 457

przy życiu, jedna musi połykać drugą. To samo jest z Żydami, ograniczonymi
                                16
                  strefą osiedlenia , podczas gdy inne ludy mają dla siebie cały świat”. Dzisiaj,
                  moi przyjaciele, to odnosi się jeszcze lepiej do getta – zakończył.
                     Matylda pochyliła twarz nad talerzem, by ukryć łzy, które cisnęły jej się do
                  oczu. Samuel na wszystko znajdował uzasadnienie. W ten sposób próbował
                  oczyścić się z własnych grzechów, z swego niemoralnego stosunku do niej. Jak ją
                  to bolało, jak odbierało jej wszelką nadzieję! Czy on rzeczywiście nie był w stanie
                  rozróżnić dobra od zła, czy nie miał żadnego wyczucia etycznego?
                     Z twarzą zwróconą do talerza usłyszała, jak któryś z gości wygłasza mowę
                  na cześć Prezesa. – To tylko i wyłącznie jego zasługa, że siedzimy tu przy zasta-
                  wionym stole. To tylko i wyłącznie jego zasługa, że u nas, w getcie łódzkim, jest
                  lepiej niż we wszystkich innych gettach! Spójrzcie na nasze kwitnące instytucje,
                  na resorty, szkoły, szpitale! Nie ma zakątka, gdzie oko Prezesa by nie dosięgło.
                  Musimy mu wszyscy pomóc pozbyć się łapowników, skorumpowanych, złodziei,
                  egoistów! Niech w jego ręce wstąpi siła! Niech żyje nasz Prezes!
                     Bito brawo. Matylda opanowała się. Wytarła oczy i podniosła głowę. Następ-
                  nym mówcą był na wpół pijany Zybert. – To, co wy, panowie, widzicie w Prezesie
                  – wykrzyknął – to wszystko święta prawda. Ale ja w nim widzę o wiele więcej...
                  o wiele więcej. Mordechaj Chaim Rumkowski, panowie, jest prorokiem i wizjo-
                  nerem. Tak, właśnie tym! My patrzymy i widzimy tylko getto. Nasze umysły są
                  ograniczone drutami, ale nie jego! Patrzy do tyłu i do przodu. Cała historia Żydów
                  układa się w jego głowie w jasną, wyraźną drogę. On wie, jak nas po tej drodze
                  prowadzić. Jest wysłannikiem bożym. Nie inaczej, tylko wysłannikiem bożym!
                  I oby dostąpił tej łaski, by nas stąd wyprowadzić w dobrej godzinie i zawieść nas
                  do ziemi obiecanej, mlekiem i miodem płynącej, amen.
                     Goście spoglądali po sobie pytająco. Jak zawsze w głosie podochoconego
                  Zyberta było coś, co budziło wątpliwość, czy mówi serio, czy żartuje. Ale szczupły
                  komisarz policji już stał z kieliszkiem w ręku i zaczynał swoją przemowę pół po
                  polsku, pół po niemiecku.
                     Matylda poczuła rękę Samuela na swojej. Ten nieoczekiwany gest zbił ją
                  z tropu i jej oczy znów napełniły się łzami. Tak bardzo chciała móc go kochać
                  cierpliwie, spokojnie, niczego nie oczekując i nie żywiąc na nic nadziei. Bo czy
                  miała prawo czegoś żądać, oczekiwać czegoś dla siebie? Przecież tak mało czuła
                  się kobietą, człowiekiem. Szybko wytarła oczy. Teraz nie miała prawa myśleć
                  o tym wszystkim. W jej domu odbywało się przyjęcie. Musiała być silna i nie
                  dać niczego po sobie poznać przez parę kolejnych godzin. Wczepiła się palcami





                  16   Nakaz ustanowiony w 1791 r. przez Katarzynę II koncentracji ludności żydowskiej w zachodniej
                     części Imperium Rosyjskiego oraz zakaz osiedlania się Żydów na wsiach i w miasteczkach poniżej
                     1000 mieszkańców. Strefa osiedlenia przetrwała do końca imperium.  455
   452   453   454   455   456   457   458   459   460   461   462