Page 248 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 248

że jej serce zamarzło. Rozumie pani? Ach, gdyby pani wiedziała, jaka kochana
               kiedyś była, ile dobra niósł już sam dźwięk jej głosu. Dzisiaj skrzeczy. Madame
               Cukerman skrzeczy, panno Diamant. A kiedy skrzeczy, wszystko we mnie tężeje.
               Czasami przypadam do niej, zaczynam ją całować i głaskać, jakbym chciała
               czułością roztopić w niej tę zamarzniętą mamę. Ale tak wisząc na jej szyi, sama
               czuję się jak sopel lodu. No, czy kiedyś wyobraziłaby sobie pani, że będę tak
               mówić o swojej mamie?... A i z ojcem też coś się dzieje… Nosi sztywne, podkute
               oficerki, stukając nimi, maszeruje po mieszkaniu w tę i z powrotem. Wzdrygam
               się, słysząc ten dźwięk. A to, o czym mówi z wielką powagą, ogranicza się do
               kwestii resortu i talonów, do tego, jaki to specjalny przydział otrzyma w tym
               tygodniu, a jaki w kolejnym, ile razy wezwał go do siebie Prezes i kiedy będzie
               jadł z nim kolację, a kiedy obiad. Tak, a gdy nie jest poważny, to się śmieje. Kie-
               dyś lubiłam jego dobry nastrój. Jego śmiech był zaraźliwy. Przeganiał wszystkie
               chmury na moim niebie. Dzisiaj wywołuje chmury. Bo jego śmiech, panno Dia-
               mant, brzmi w moich uszach jak śmiech kogoś obcego, nie jak śmiech mojego
               taty. A pomiędzy moimi rodzicami nic nie ma. Absolutnie nic nie ma. Nie mogę
               tego znieść… – Bella otarła oczy. Łzy spływały przez jej palce. – Nie mogę na
               nich patrzeć, gdy są razem. Taki chłód. Mróz! Myślę, że… fundamenty mojego
               życia legły w gruzach. A ja leżę pod ruinami mojego domu i duszę się! Tak,
               panno Diamant… Nie mam również siostry. Zamieszkała w hachszarze, została
               zagorzałą syjonistką. Niemal jej nie poznaję… Jak ona mówi, jak się zachowuje!
               Gdy przychodzi do domu, obejmuje mnie i namawia, abym i ja tam poszła. A ja
               nie mogę. To wszystko jest mi obce. I… on też. Mietek. Byłam zakochana w nim
               przez dłuższy czas, może jeszcze go kocham. Zdarza się, że gdy jest pijany,
               puka do moich drzwi i opowiada mi o swoich rozrywkach… Chce mnie całować.
               Czasami przymknęłabym oczy na wszystko… Czuję do siebie odrazę i boję się,
               że mu ulegnę, uciekając w ten sposób od więzienia. Wówczas… kim wówczas
               będę, panno Diamant? I… i co się ze mną stało? Jak to jest, że oni wszyscy są
               tak daleko ode mnie? – Jej twarz wykrzywiła się zmoczona łzami, a nos stał się
               czerwony i ostry. Pasma spoconych włosów uwolniły się z mocno zaplecionych
               warkoczy, opadając na jej twarz i szyję.
                  Panna Diamant położyła dłonie na niespokojnych rękach dziewczyny. – Nie
               oddalili się od ciebie bardziej niż kiedyś, Bello. Getto nie zmienia w nas tego, co
               zasadnicze. Ono tylko wyraźniej to uwidacznia. Niebawem wszyscy się ujawnimy,
                                                       10
               jeden przed drugim, z… naszymi nagimi duszami . Niczym nie będzie można się
               zamaskować, jak można to było zrobić przed wojną, dawno temu. Oczywiście są
               prawdy, które ranią, gdy się je ujawnia. Ale tak jest lepiej… niż być zaślepionym.





               10   Być może jest to aluzja do koncepcji „nagiej duszy” Stanisława Przybyszewskiego. Nauczycielka
         246      mogła znać jego twórczość. Według bohaterki getto odkryje prawdziwe oblicze ludzi.
   243   244   245   246   247   248   249   250   251   252   253