Page 220 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 220

chcą zaakceptować tego faktu. Walczycie z wyrokiem czasu jak Don Kichot
           z wiatrakami. Żydzi byli narodem w dawnych czasach. Mieli wówczas swój
           kraj, język, religię, filozofię. To wszystko minęło razem z krajem i językiem.
           Ideały tamtej religii i filozofii zapłodniły grunt innych, młodych narodów, po-
           dobnie stało się z Persją, starożytną Grecją i Rzymem. W sensie fizycznym
           istnieją jakieś pozostałości po starożytnym narodzie Hebrajczyków, i choć
           duchowo wyczerpane, posiadają duże siły witalne. Ta część narodu trzyma się
           swoich starożytnych form religijności, stworzyła sobie żargon będący mieszanką
           języków, z jakimi zetknęła się w czasie swej tułaczej drogi… I za żadne skarby
           nie chce zjednoczyć się z nowymi, młodymi narodami, które nastały później.
           U nas, w Polsce, żyją te resztki, trzymając się razem, separując od otoczenia
           i deklarując, że są jeszcze narodem, kiedy prawda jest taka, że są karykaturą
           narodu, żywym, nieszczęsnym wspomnieniem czegoś, co kiedyś było piękne
           i potężne, ale skończyło się. Bardziej świadomi i inteligentni Żydzi uwolnili się
           od tego dobrowolnego jarzma, przyłączyli się do narodu polskiego i stali się jego
           zdrową częścią. Cieszą się dziś pełnią człowieczeństwa. Żyją pełnią życia. I to,
           moje drogie dzieci, jest celem takich szkół jak nasza. Chcemy, aby ten proces
           był łatwiejszy, chcemy go przyspieszyć. Rozumiecie panienki? – zwróciła się do
           całej klasy.
             Dziewczynka w przednim rzędzie, o twarzy małej gosposi, podniosła rękę
           i rzeczowo zadała pytanie:
             – To dlaczego uczymy się hebrajskiego?
             – O… – panna Diamant machnęła ręką – z tego samego powodu, dla którego
           uczycie się łaciny. Hebrajski jest wspaniałym językiem. Została w nim napisana
           Biblia, także ze względu na wasze pochodzenie ten język powinien być dla was
           interesujący. Nie każę wam wyrzec się waszego pochodzenia, moje dzieci. Tego
           nikt nie powinien robić i nie ma takiej potrzeby.
             Panna Diamant czekała, czy jeszcze któraś z uczennic podniesie rękę. Do-
           brze pamiętała o stercie zeszytów, która wciąż nierozdzielona leżała na biurku.
           Uważała jednak, że wspólna rozmowa dotycząca tak fundamentalnych kwestii
           jest ważniejsza, a z pedagogicznego punktu widzenia bardziej odpowiednia
           w tym momencie. Dziewczęta jednak zaczęły się niecierpliwie kręcić w ławkach
           i spoglądać w stronę biurka. Panna Diamant zrozumiała. Niepokój o los prac
           rozpraszał ich uwagę. Od razu więc zmieniła plan i podreptała z powrotem do
           katedry. Zaczęła rozdzielać klasówki, komentować, czytać, w sercu żywiąc na-
           dzieję, że zostanie jej jeszcze czas na końcu lekcji, aby powrócić do tej ważnej
           rozmowy.
             Rachela Ejbuszyc siedziała w ławce i nie zwracała uwagi na to, co dzieje się
           w klasie. Podparłszy głowę na rękach, patrzyła na ogród przez wielkie, zakratowane
           okno. Czuła się fatalnie. Nie mogła sobie darować płaczu, którym wybuchnęła,
           i tego, że nie udało jej się ubrać w słowa wszystkiego, co miała do powiedzenia,
    218    w efekcie czego słabo się broniła.
   215   216   217   218   219   220   221   222   223   224   225