Page 176 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 176

płacząca niż kiedyś (widać też tęskni za Tobą). Siedzę tam, dopóki park nie za-
           pełni się wagarowiczami z gimnazjów. Ciężko ślęczeć nad książkami w takie dni.
           Wraz z bracią szkolną pokazują się też zwykli próżniacy i bumelanci. Nie brakuje
           między nimi chuliganów – osób z „NaRa” , z „Wiśniowców” , „Iskrowców”,
                                               13
                                                               14
           którzy mają niedaleko swoje kluby. Paradują po parku w tych swoich wiśniowych,
           brązowych i czarnych mundurach. Wyrastają jak grzyby po deszczu, a w obecnych
           czasach można usłyszeć od nich „wesołe” epitety, mogą też pogruchotać kości. Nie
           chcę powiedzieć, że uciekam z parku przed nimi, stwierdzam raczej, że ich przybycie
           psuje mi humor, a ponieważ jestem już wtedy wystarczająco śpiący, wstaję i idę się
           położyć…
             Wczoraj byłem u ojca. Nie odwiedzałem go już od miesiąca. Za każdym
           razem, kiedy tam przychodzę, mieszkanie wydaje mi się mniejsze. Dziwne, jak
           człowiek wyrasta z domu rodzinnego. Ojciec cały czas myśli o swoich sprawach
           partyjnych, a ponieważ ostatnio odbyły się wybory do rad miejskich, to wczoraj
           oczywiście wałkowano tę kwestię. Tak, PPS dalej twierdzi, że z praktycznego
           punktu widzenia korzystniej będzie iść do wyborów osobno – nie na jednej
           liście z żydowskimi socjalistami. Jaka jest przyczyna takiej decyzji? Oni, polscy
           socjaliści, nie chcą prowokować mas i ich skłonności do antysemityzmu. A dla
           mojego ojca najlepszym rozwiązaniem jest, ma się rozumieć, syjonizm. Mówi:
           nikt nie będzie się nas czepiał i wtrącał, nawet najlepsi z gojów są tylko gojami.
           To, jak mój ojciec przejmuje się wyborami, wydaje mi się bardzo zabawne. Jest
           specem od tutejszej polityki. Ale jeśli chcesz, zrozumiem go. To jego miasto, pole
           jego działalności. To tak, jakby dbał o sprawy rodziny. Kiedy pytam go, dlaczego
           tak bardzo interesuje się lokalną polityką żydowską, podczas gdy wszystkie
           jego starania sprowadzają się do przekonania, że żydowskie życie powinno
           przenieść się do Palestyny, mówi mi, że dopóki ono toczy się tutaj, należy ak-
           tywnie w nim uczestniczyć i być skutecznym. Syjonizm nie sprowadza się, jak
           twierdzi, tylko do pracy na rzecz ideału, jakim jest stworzenie domu ojczystego
           tam, w Izraelu. Może ma rację, a moja bierność i obojętność na to, co dzieje się
           w naszym mieście, pod moim nosem, jest znakiem próżności i braku systemu
           wartości?
             Z całego serca zazdroszczę ojcu, słyszysz, Mirele? Jego „lokalna polityka”
           łączy go z realnym życiem, a marzenia o Palestynie są dla niego niczym religia.
           To czyni z niego zrównoważonego człowieka, nie tak rozdartego jak ja, jego syn.
           Siedząc przy maszynie do szycia, fastrygując odzież, myśli nie tylko o kawałku
           chleba, ale też o ideach służących ogółowi. To czyni go mniej egocentrycznym



           13   NaRa – popularny skrót od nazwy Narodowy Radykalizm (także NR), odłam polskiego nacjonali-
             zmu, który wyodrębnił się w latach 30. XX w.
           14   „Wiśniowcami” nazywano w okresie międzywojennym członków faszyzującej Narodowo Socjalis-
    174      tycznej Partii Miast i Wsi, którzy nosili wiśniowe koszule.
   171   172   173   174   175   176   177   178   179   180   181