Page 90 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 90
im tego za złe, bo ja bym na pewno też chciała wszystko zachować dla nas,
jak Hanna. Chcę zachować dla nas ten dar niebios.
– Ale – upierał się Jakub zakłopotany – to okropne wiedzieć, że ma się
takie luksusy w spiżarni, kiedy inni obok głodują.
– A ty nie głodujesz całymi dniami? – Helena westchnęła. – Naprawdę nie
żyjemy w czasach, kiedy można zapraszać przyjaciół na to, co się ma w domu.
Każdy teraz dba o swoje, a ja myślę więcej o tobie niż o Goldbergach, to chyba
naturalne? Potrzebujemy wszystkiego, co nam się trafi. Nic innego nie mamy,
jak tylko te nędzne racje z przydziału. A i to trudno zachować, bo Irena Razer
tu ciągle przychodzi i pożycza, to jedno, to coś drugiego.
– No tak, ale pożyczać to chyba można. – Jakub popatrzył z obawą na
żonę, tak jakby jej nie rozumiał. – Pożyczasz jej chyba, Helenko?
Kobieta roześmiała się.
– Oczywiście, że pożyczam. Jeśli mam co.
– Pomyśl, ona ma małe dziecko.
– Jasne, że o tym myślę. Nie wyobrażaj sobie, że twoja żona stała się skąpą,
niedobrą jędzą. Ty może jeszcze tego nie odkryłeś, ale wszyscy dostajemy takie
same racje, i my, i ona. Pewnie, że kiedyś tam może czegoś zabraknąć, jeśli
się źle gospodarzyło. Wtedy musi się pożyczyć, to jasne. Ale nie można tego
stale powtarzać. Weź taki przykład: od dawna jest nam winna dwie filiżanki
cukru, a teraz my nie mamy.
– No, ale jutro następny przydział, do jutra jakoś sobie damy radę – wtrąciła
Paula w nagłym przypływie optymizmu. – Mamy kiełbasę! Ojciec, co ty robisz?
Jakub, który właśnie zbliżył się do okna, odwrócił się.
– Muszę otworzyć okno.
– Nie rób tego, wiatr je roztrzaska. Nie słyszysz, jak wieje?
– Wiem, wiem – jęknął Lewin – ale cały pokój pachnie kiełbasą. Jak ktoś
do nas przyjdzie, poczuje od razu. A Goldberg tu będzie lada chwila. Musimy
wywietrzyć!
Widząc zbolałą minę Jakuba, obie kobiety wybuchnęły śmiechem. Paula
wyciagnęła pudło z kiełbasą i powąchała je.
– Nic groźnego, jest szczelne.
– Ale cały pokój…
– To tylko twoje wrażliwe sumienie, Jakub – rzekła Helena i próbując męża
uspokoić, podeszła do niego. – Zupełnie niepotrzebnie sobie coś wyrzucasz.
Jedyne, co się czuje, to przyjemny smak w ustach, a ja za żadne skarby nie chcę
90 się go pozbyć. Ty pewnie też nie chcesz.