Page 86 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 86

do mnie, to się umówimy, kiedy mogą przyjść. Ale… czy ty trafisz?
             – Jasne. Wszędzie trafię. Lepiej pan przyjdzie do nas.
             – A to dlaczego?
             – Dostanie pan obiad. Jak u nas się pracuje, to się dostaje. Fajga myje pod-
           łogi i zjada zawsze dwa talerze zupy. Wszyscy mówią, że u nas lepsze jedzenie.
             – Tak mówisz? To może masz rację, Aron. Tak zrobimy.
             Lewin był zdziwiony i zaskoczony. To było rzeczywiście zdumiewające,
           jak szybko dzieci w getcie dojrzewały i jak łatwo dopasowywały się do życia
           za ogrodzeniem. Ten mały smyk rozumiał już wiele rzeczy w naturalny, nie-
           przymuszony sposób.
             Wyraźnie sprawił mu przyjemność i spowodował, że chłopiec poczuł się
           przez moment naprawdę lubiany. Aron odpłacił natychmiast dobrą radą –
           „Przyjdź do nas, to dostaniesz dobry obiad, wszyscy, co tam pracują, dostają”.
             – A mogę do pana przychodzić, jak pan zacznie u nas pracować?
             – Jasne, że możesz, Aron. Kiedy zechcesz. Ale pędź teraz, zdążysz może
           przed deszczem.


                                           2


             Trzy godziny później, kiedy już się ściemniło, Jakub zaczął zbierać się do
           wyjścia. W ciągu całego popołudnia zajrzało do niego zalewie kilku klientów,
           nie oczekiwał nadejścia innych.
             Niebo przygotowywało się do wybuchu, pierwsze odległe pomruki już
           dawały się słyszeć. Lewin chciał zdążyć do domu przed nadejściem burzy.
           Był zdenerwowany, czuł, jak te ciemne, ciężkie chmury wiszą nad jego głową
           i wciskają mu się w czoło i oczy. Lepiej iść do domu, położyć się na trochę.
             Miał właśnie zamknąć drzwi, kiedy do środka wpadł Sergiusz.
             – To już koniec, Jakub! – zawołał.
             Lewin przestraszył się, bo Sergiusz był rozgorączkowany, a to zdarzało się
           bardzo rzadko. Był wprawdzie z natury żywy i nerwowy, nie umiał usiedzieć
           spokojnie na jednym miejscu, ale stąd do takiego wzburzenia daleko. Wyraźnie
           przyszedł z jakąś ważną nowiną, więc Jakub szybko zamknął drzwi.
             – Z czym koniec?
             – Nie mogę tu długo zostać, nie mam czasu. Na chwilkę tylko oderwałem
           się od radia. Miałem dzisiaj jakieś przeczucie, wróciłem wcześniej do domu.
     86    Wiesz, co się stało?
   81   82   83   84   85   86   87   88   89   90   91