Page 83 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 83
Z butów zostały mu już tylko jakieś nędzne resztki, z których nawet Moj-
sze nic już nie mógł zrobić. Łatał je jak potrafił, ale wytartej skóry nie mógł
zastąpić. Może da się przechodzić w tych butach przez lato, potem trzeba je
będzie wyrzucić.
Była pora obiadowa, na ulicy znajdowało się dużo ludzi. Od czasu do
czasu przechodzili obok żydowscy policjanci. Jakub obserwował ich z uwagą.
Wydawało się, że upał specjalnie im nie doskwierał, ich jasne koszule były
wyraźnie przewiewne. Szli miarowym, zdecydowanym krokiem, z ich twarzy
przebijał spokój.
Jakub wzdrygnął się, kiedy pomyślał o tym, co mu Sergiusz opowiedział
w zeszłym tygodniu. Według niego na policji istniał specjalny oddział, związany
bezpośrednio z gestapo. Niektórzy policjanci byli więc na usługach urzędu,
który budził w getcie takie przerażenie, że nikt dobrowolnie nie wchodził
w uliczkę, gdzie gestapo miało swoją siedzibę. Służyli jako posłańcy, przypro-
wadzali tam ludzi, a potem oddawali rodzinom to, co z tych ludzi pozostało.
Bo nikt stamtąd nie wychodził w takim stanie, w jakim był przed wejściem.
Jakub próbował odczytać z tych młodych twarzy, czy kryła się tam jakaś
groza lub strach. Dostrzegał tylko młodzieńczą sprawność i ambicję, by ma-
szerować noga w nogę, spokojnie i miarowo. Nosili mundury. To wystarczało,
żeby stworzyć u nich rodzaj zbiorowego sumienia, które – równo między
wszystkich podzielone – żadnemu nie ciążyło. To nie była ich odpowiedzial-
ność, nie musieli przecież wiedzieć, co się działo wewnątrz tego budynku.
I nic nie słyszeli, bo drzwi były dobrze izolowane. Do nich należało tylko,
żeby kogoś w środku nocy z domu złapać i dostarczyć. Więcej nic robić nie
musieli. Reszta to nie była ich sprawa.
Jakub dotarł wreszcie do swojego zakładu, wszedł przez tylne drzwi, któ-
re zostawił uchylone. Drzwi na ulicę też otworzył, przeciąg dał mu trochę
ochłody. Zwilżył ręcznik, otarł nim twarz i spocony kark. Poczuł wielką ulgę.
Wyciagnął się potem w swym starym fotelu i czekał na klientów.
Jak Helena i Paula radziły sobie w taki upał?
Helena, która całymi dniami siedziała nad maszyną do szycia, była ostat-
nio dziwnie milcząca. Nadal wyglądała jednak zdrowo i silnie, trzymała się
dobrze. Lewin cieszył się, że jego żona i Hanna Goldberg pracowały razem.
W ten sposób miały lepiej niż inni, bo w potrzebie mogły sobie pomóc.
Paula zaś chodziła wokół z rozanielonym spojrzeniem, nie ulegało wątpli-
wości, co się w niej dzieje. Zakochanie było widoczne, a Jakub się z tego cieszył.
Młodzieży potrzebne są silne uczucia, byłoby straszne, gdyby życie i tego Paulę 83