Page 78 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 78
– Za dużo powiedziałaś, Gołda, zamilcz teraz!
– Nie, jeszcze nie. Jeszcze jedno muszę powiedzieć, potem nie będziemy
już o tym mówić. Zrozumcie, tu chodzi o nasze życie, mięsa nie możemy od-
rzucać. Bierzmy to jak lekarstwo. Szmul nie był może ostatni, inni też mogą
zachorować. Możemy się obronić, jeśli będziemy jeść wszystko, co dostępne.
Cisza, która zapanowała w pokoju po tym wybuchu, miała niemal wrogi
charakter. Gołda popatrzyła wyczekująco na swoją rodzinę, potem wstała
i podeszła do okna.
To, co zrobiła, było wyraźnie niedozwolone i nie do wybaczenia. Czuła to,
więcej – była tego pewna. Oni nigdy nie będą jeść koniny i nigdy nie zapomną
jej tego, co powiedziała o Józefie i Szmulu. Te marne ochłapy zapewne by ich
nie uratowały, ale przynajmniej mogły opóźnić nadejście nieuniknionego
losu, powstrzymać chorobę, zanim nie zapanuje nad nimi i zabierze każdego
po kolei. Oni tego nie chcieli zrozumieć. Gołda równie dobrze mogła teraz
porzucić wszelkie mrzonki o mięsie, wywietrzyć zapachy, które nadal prze-
nikały z korytarza. Nigdy tego jeść nie będą.
Poczuła się bezgranicznie wyczerpana, jej ręce drżały. Nie wiedząc czemu,
zaczęła się w myślach bawić resztkami chleba, które leżały w spiżarce i miały
starczyć na dwa dni. Obracała nimi, smakowała, wąchała. I nagle osunęła
się na ziemię.
Słabo, jakby z daleka, zaczęły ją dochodzić odgłosy przewracanych kartek
w modlitewnikach. Strona po stronie. Jej bracia znowu pochylili swe nakryte
głowy nad księgami i czytali cichymi, mamroczącymi głosami…
3
– To naprawdę skandal – rzekł Goldberg poirytowany, gdy siedział u Le-
winów i czekał, aż Jakub będzie gotowy z jedzeniem. – Wiesz, co oni zrobili?
– Jacy oni? – Lewin odsunął talerz i wyciągnął ostrożnie nogi. – Czemu
jesteś taki zły?
– Jak tu się nie złościć. Nie chciałem nic mówić, kiedy jadłeś, choć tobie
by to pewnie apetytu nie zepsuło. Ktoś zabrał drzwi do jednej z ubika-
cji. W podłodze też brak kilku desek. Chodzenie tam zaczyna być groźne
dla życia.
Usłyszeli pukanie do drzwi i po chwili do środka weszli Zajdlowie. Henryk
78 był czerwony na twarzy i bardzo zdenerwowany.