Page 68 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 68

Wiem zawsze z góry, co powie. Ale chcę słuchać. Myślę, że lepiej znać całą
           prawdę, niż nic nie wiedzieć. Jaka by tam ta prawda nie była.
             Jakub zamilkł. Zauważył, że Goldberg patrzy na niego z dziwnym wyrazem
           twarzy i czekał, co Icek powie. Wiedział z góry, co usłyszy.
             – Więc jak to jest, Jakub? – zaczął Goldberg. – Dlaczego nic nie powie-
           działeś tym, co wyjeżdżali? Może i dla nich byłoby lepiej, gdyby wiedzieli?
           A ty nic nie powiedziałeś, mnie też nie, chociaż wiedziałeś.
             – Tak, nie powiedziałem. Ale nie rozumiesz, że są różne prawdy. Miałem
           powiedzieć skazanym, że umrą? Mieli nadzieję i nic nie wiedzieli. Nic nie
           można było zrobić, żeby im pomóc, aby choć jednego wyrwać i uratować.
           Sam może bym chciał wiedzieć, gdybym był z nimi. Może, ale pewny nie
           jestem. Bo gdyby przyszła moja godzina, gdybym to ja był w drodze do cze-
           kających wagonów, to może bym błagał o inną prawdę, żeby zachować choć
           odrobinę nadziei.
             – A pan, panie Zalewski – zwrócił się Goldberg do szewca – a gdyby pan
           tam był z nimi?
             – Prawda i prawda. – Mojsze podniósł się, rzucił szybkie spojrzenie na
           Goldberga. – W moim wieku wie się, że i tak długo się tu już nie będzie.
           Wtedy nie czuje się takiego strachu jak wy. Bo co może się zdarzyć najgorsze-
           go? Umrze się? To się i tak stanie. – Szewc odwrócił się do Lewina i zapiął
           marynarkę. – Może wezmę pana buty, panie Lewin, coś się może da z nimi
           zrobić. – Przebłysk ironii pojawił się w jego oczach. – Chociaż prawdę mówiąc,
           to nie został mi ani kawałek skóry.
             Lewin uśmiechnął się, kiedy popatrzył na buty, które Helena wręczyła
           szewcowi.
             – Nic prawie nie zostało na moich zelówkach – powiedział. – Za długo
           buty używałem.
             – Wszyscy tak robią – rzekł Mojsze. – Ja też.
             Kiedy szewc wyszedł, Henryk Zajdel zwrócił się do Lewina.
             – Rozumiem – rzekł gwałtownie – że nie mógł pan im nic powiedzieć. Ja
           nic przedtem o Oświęcimiu nie wiedziałem, ale rozumiałem, że nie jadą do
           jakiegoś pensjonatu . A do pracy też się nie nadawali, prawie żaden z nich.
                            18


           18   W 1942 r. transporty z łódzkiego getta trafiały do ośrodka zagłady w Chełmnie nad Nerem,
             nie do Oświęcimia (pomyłka Autorki przypadkowa lub celowa). W radiu BBC już 26 czerwca
             1942 r. informowano o wytruciu w Chełmnie trującym gazem 35 tys. Żydów z łódzkiego getta
     68      i „pewnej ilości Cyganów”.
   63   64   65   66   67   68   69   70   71   72   73