Page 148 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 148
dzieci wszelkimi sposobami, matki gryzły policjantów i rozdrapywały im
twarze. Wygrywali sprytniejsi i obdarzeni większą siłą. Policjant nie był panem
sytuacji.
Do akcji wkroczyli wtedy ci, z którymi walczyć niepodobna. Nikt nie był
już bezpieczny, Niemców interesowało tylko jedno – wypełnić ciężarówki,
które napływały do getta nieustającym strumieniem. Wprowadzono zakaz
wychodzenia na ulice, wszyscy mieli czekać w swoich domach. Warsztaty, fa-
bryki i sklepy zamknięto, stały puste, porzucone. A wtedy i żydowscy policjanci
poczuli się pewniejsi siebie. Biegali od domu do domu, przeszukiwali każde
mieszkanie, każdy pokój. Pracowali gorliwie i systematycznie. Wiedzieli, że
kiedy tak biegają i zaglądają do szaf i kufrów, do łóżek i pod łóżka, ich własne
dzieci, żony i matki nie muszą się niepokoić. Są bezpieczne.
Uderzenia pałkami mieszały się z odgłosami karabinowych wystrzałów.
Krwawe plamy pokrywały podłogę bud. Ciężarówki wyjeżdżały z getta,
jedna po drugiej…
3
Nastała noc… Za dnia trwało polowanie, które tym razem doszło do Ma-
rysińskiej i objęło nawet chałupę, gdzie tak niedawno Paula i Dawid znaleźli
poniszczone krzewy bzu. Patrole zmęczonych policjantów chodziły wokół,
bacząc, by nikt się nie przemknął i tam się nie ukrył.
Jutro przyjdą znowu na ich ulicę, na pewno odwiedzą i ich dom. Paula
bała się o swoich rodziców. Ojciec wyglądał jak zmęczony starzec, metryka
mu nie pomoże, kiedy ciężarówki zatrzymają się przed ich domem, żeby
wypełnić je ludźmi.
– Musimy uciekać – powiedziała szeptem. Spróbujmy się ukryć w tej cha-
łupie za polami. Oni dziś tam sprawdzali, jutro prawdopodobnie nie przyjdą.
– Tak, to prawda. – Jakub bębnił nerwowo palcami po stole i jęcząc z bólu,
wyprostował nogi. Popatrzył na Paulę. – Dziś tam byli, pewnie uważają, że
więcej sprawdzać nie trzeba. Ale jak tam się dostać? Wszędzie pilnują.
– Przez tylne podwórka… Nie ma płotów, może jakoś się uda. Rozumiecie
przecież, że nie możemy tu zostać?
– Tak… Wiesz, czy Goldbergowie jeszcze są tutaj?
– Nie, gdzieś poszli wczoraj w nocy. Ireny Razer i Rozy nie ma już od
148 dwóch dni. Tylko Zajdlowie i Rubinsztajnowie zostali. Nie chcą się ukrywać.