Page 11 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 11
Wydawało im się, że minęła wieczność od chwili, kiedy o szóstej rano
opuścili stare mieszkanie. Cały dzień jawił im się jako coś nierzeczywistego,
coś, co przytrafia się tylko w złych snach.
Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Na to, by sprawy przemyśleć i jakoś
rozsądnie zorganizować, czasu w istocie w ogóle nie mieli. Zgodnie z wcze-
śniejszymi rozporządzeniami zostawiono im kilka tygodni na przygotowanie
przenosin do powstającego getta. Przedwczoraj jednak na Piotrkowskiej poja-
wili się nagle Niemcy, strzelali do wszystkich napotkanych na ulicy Żydów .
3
Gdy zaczęli też chodzić po domach, wybuchła panika, której nie można już
było powstrzymać. Trzeba do getta – natychmiast!
Wacław wpadł do nich tego dnia, wzburzony krzyczał: „Nie wolno zwle-
kać! Czy nie rozumieją, że zostać tutaj to śmierć? Muszą w drogę, im szybciej,
tym lepiej!” Gdy dostrzegł, że Jakub rozgląda się tylko bezradnie wokół, nie
wiedząc, od czego zacząć, wziął sprawy w swoje ręce.
– Pan zdaje się nie ma pieniędzy, panie Lewin – powiedział. – Sprzedaj
pan wszystko, co nie jest niezbędne, kup coś do jedzenia. Trzeba pomówić
z Pilkiem. Mieszkaliście u niego dwadzieścia lat, a on ma w swoim sklepiku
sporo towaru. Na pewno zechce wam sprzedać, to może starczyć na począ-
tek. A ja jutro zorganizuję wóz i porządnego furmana, przyjedzie pojutrze.
Pomówię z nim dzisiaj, zajedzie wcześnie, o piątej, najpóźniej szóstej rano.
Musicie wcześnie ruszyć, im później tym niebezpieczniej na ulicach. Wasze
żółte gwiazdy widać z daleka.
Pod wieczór Lewin zaszedł do gospodarza. Pilek stał za ladą, coś tam
przekładał na półkach. Sklepikarz wysłuchał Jakuba, a potem, wymachując
gwałtownie rękami, powiedział:
– Nie, panie Lewin, to niemożliwe, po prostu niemożliwe. Przecież nie
chce pan chyba, żeby moja rodzina narażała życie? Oni wszystko spisali, to co
mam tu w sklepie. Jak się dowiedzą, że sprzedałem Żydowi, powieszą mnie.
Chętnie bym wam pomógł, ale ryzykować życie dla odrobiny żywności? Nie,
tego nie zrobię.
Jakub westchnął i wyszedł.
Ale wczoraj Wacław i to załatwił. Lewin miał tylko późnym wieczorem
3 8 lutego 1940 r. w „Lodscher Zeitung” ukazało się rozporządzenie o utworzeniu w Łodzi wydzie-
lonej dzielnicy mieszkaniowej dla Żydów. Początkowo ludność dość opieszale podporządkowy-
wała się rozkazom, ale po tzw. krwawym czwartku, gdy Niemcy zabili ponad sto osób, zaczęli
w panice przeprowadzać się do getta. 11