Page 10 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zenia Larsson - Cienie przy drewnianym moście.
P. 10
Dobrze mieć taki zapas, teraz kiedy świat przemienił się w chaos i kupić nic
prawie nie można.
To mądra kobieta, ta Karolina. Przyszła do niego tuż przed odjazdem,
siadła na łóżku, splotła swoje ciężkie ręce na podołku.
– Musisz kupić żywność, Mojsze – powiedziała. – Trzymaj to w domu
i dobrze ukryj, bo nie wiadomo, co będzie, a jedzenie trzeba mieć. A jeśli
Mojsze ma pieniądze, to może kupić wszystko u mnie, ale od razu, gdyż ja swój
sklepik zamykam. Wezmę ze sobą, co mogę, i razem z bratem i jego rodziną
pojedziemy na wieś. Dla nikogo innego bym tego nie zrobiła, ale on, Mojsze,
jest dobrym Żydem, dobrym człowiekiem, zawsze się ze sobą zgadzaliśmy,
przez tyle lat.
Więc stary Mojsze zdjął z najwyższej półki blaszane pudełko i odliczył
sumę, którą Karolina zażądała. Niewiele już potem zostało w tym pudełku.
Ale Karolina przyniosła w zamian piętnaście kilo mąki, nieduży worek
kartofli, półtora kilo cukru i trochę herbaty w małej torebce. To się teraz
przydaje. Nie zazna głodu, je mało, więc starczy na długo. A potem wszystko
się przecież ułoży.
Po chwili huczało już w piecu, dzisiaj dobrze ciągnęło. Mojsze nalał trochę
wody do garnka, poczekał, aż się zagotowała, potem dosypał mąki i zamieszał.
To było i picie, i jedzenie w jednej potrawie, starczy tego na długo, nie musi
jeść dużo, kiedy nie pracuje.
Kiedy powolutku siorbał tę swoją ciepłą zupę, usłyszał odgłos wozu za-
trzymujacego się przed bramą i zrozumiał, że nadjechali lokatorzy ostatniego
wolnego mieszkania. Zjadł swój wieczorny posiłek, otarł starannie bezzębne
usta, zgasił światło i wyjrzał ostrożnie przez szparę w uchylonej zasłonie.
2
Pod domem kręcił się Jakub Lewin i jego rodzina, wszyscy pilnie zajęci
przenoszeniem różnych sprzętów, paczek i tobołków. Zaczął padać śnieg,
nie chcieli, żeby ich pospiesznie spakowana i już wilgotna pościel namokła
jeszcze bardziej. Woźnica pomógł trochę przy rozładowywaniu, a potem
szybko odjechał, zmarznięty i zmęczony. Śnieg pokrył szybko ślady furmanki.
Przed odjazdem woźnica obiecał odwiedzić Wacława i powiedzieć mu, że
Lewinowie dojechali szczęśliwie do swojego nowego domu, że myślą o nim
10 i mają nadzieję na rychłe spotkanie, jak tylko wojna się skończy.