Page 37 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 37
Niemiec jak gdyby na to tylko czekał. Szybko ściągnął z ramienia pistolet
maszynowy i wypuścił krótką serię. – Nie!!! – Krzyk rozległ się, zanim
Niemiec pociągnął za cyngiel. Później dopiero ta seria… Widocznie krzyczał
ktoś inny, a nie ten pejsaty mężczyzna, który spokojnie leży teraz obok swego
majątku i już nie przeszkadza w sprawnym przeprowadzaniu wysiedlenia. Nie-
miec nachylił się nad nim i sprawdził z troską, czy aby solidnie wykonał robotę.
Teraz on odegrać musi wyznaczona mu rolę. Wraz z sanitariuszem
podbiegł do leżącego, aby sprawdzić, czy ten rzeczywiście nie żyje.
Uczynił to wykonując ruch podobny do tego, jaki przed chwilą wykonał
Niemiec. W leżącym nie było więcej życia niż w rozciągniętej obok niego
walizce. Wydał więc polecenie sanitariuszowi, aby sprawdził personalia
zabitego. Niemcy bardzo zwracali na to uwagę. Zabity przez nich musiał
mieć imię, nazwisko, adres i figurować w wykazie, który nazajutrz dyrektor
pogotowia prześle władzom, a władze o wszystkie te nazwiska powiększą
listę zabitych za stawianie oporu.
Wpisał po chwili piąte nazwisko do notesu. To dopiero początek.
O! Jeszcze jakaś seria.
Niedawno temu podobne strzały słyszał z innej okazji. Niemcy świętowali
noc sylwestrową. Okupant pławił się w radości. Wszyscy pochowali się za
zamkniętymi oknami i zaryglowanymi drzwiami. Z ulicy dochodziły strzały
i śpiew. Mocny, radosny. Teraz były strzały, nie było śpiewu. Dobrze
wychowani Niemcy wiedzą, że nie wypada śpiewać, gdy się poważnie
wykonuje swoje obowiązki.
Na miesiąc przed ową sylwestrową nocą został przydzielony do pracy
w pogotowiu. Mówiąc dokładniej – w pogotowiu podlegającym przeło-
żonemu starszeństwa Żydów. Lekarze pogotowia mieli prawo udzielenia
pomocy tylko Żydom – udzielenie pomocy aryjczykowi miało być karane
więzieniem i grzywną. Na pierwszym, organizacyjnym zebraniu o decyzji
Niemców powiadomił lekarzy stary laryngolog, który swoją informację
o stworzeniu żydowskich placówek zdrowia zakończył niespodziewanie cyta-
tem łacińskim: „Quidquid id est timeo Danaos et Dona ferentes” , czym
4
nie tylko wykazał znajomość Wergilego, ale i niemałą dalekowzroczność.
4 „Czymkolwiek to jest, lękam się Danajów (Greków), nawet gdy składają dary” – łacińska fraza,
pochodząca z eposu Eneida rzymskiego poety Wergiliusza, werset wypowiedzi Laokoona (II, 49).
35
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 35 14-01-31 14:37