Page 36 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 36

Tyle, by opanować przerażenie, uczesać się, rzucić spojrzeniem na
                  ściany, na meble, na firanki, na wiszącą nad łóżkiem fotografię ślubną,
                  na garnki – na wszystkie rzeczy, które stanowiły cząstkę życia, i w ostat-
                  niej chwili chwycić to, co znalazło się pod ręką i co się przez lata czule
                  pielęgnowało. Drzwi zapieczętowano.  Przyjeżdżają przecież wkrótce
                  Niemcy z Estonii. Pożydowskie meble, garnki, poszwy i koszule uczynią
                  im bliższą troszczącą się o nich niemiecką ojczyznę.
                    Szedł wolno za innymi. W tym przedstawieniu, któremu Niemcy
                  przypatrywali się z satysfakcją, jaką odczuwa reżyser, oglądając wysta-
                  wioną przez siebie, zaplanowaną na wiele spektakli sztukę, on sam odgry-
                  wał rolę nieco uprzywilejowaną. Nie znajdował się wśród przesiedleńców.
                  Był lekarzem pogotowia. A jego obecność miała znamionować solenną
                  troskę o właściwy przebieg widowiska… Szedł z tyłu, nie mógł więc
                  dostrzec twarzy człowieka wlokącego dwie ciężkie, jak widać, walizy.
                  Człowiek chyba płakał. A może zanosił się kaszlem? Przekonał się po
                  chwili, że robił jedno i drugie. Gorzej, że coraz bardziej pozostawał w tyle.
                  Widać było, że dokonuje przekraczającego jego możliwości wysiłku, chcąc
                  dogonić resztę kolumny. Gdyby postawił przynajmniej jedną z walizek,
                  z pewnością by mu się to udało. Teraz podszedł do niego zielono umun-
                  durowany Niemiec. Przez chwilę wyglądało to tak, jakby chciał życzliwie
                  udzielić pomocy człowiekowi nadmiernie obciążonemu. Ale okazało się,
                  że chce mu te walizki wyrwać z rąk. Człowiek jednak bronił się rozpaczliwie.
                  Mógł dostrzec teraz jego twarz. Okalała ją długa, szara broda i wymy-
                  kające się spod zwykłej czapki pejsy. Tak, ten z całą pewnością uczest-
                  niczył już niegdyś w podobnym wydarzeniu. Wtedy miał do czynienia
                  z żołdakami Izabeli i Ferdynanda, którzy w imię krzyża świętego
                  oczyszczali z Żydów Hiszpanię , a w tej chwili szamoce się z żandarmem,
                                          3
                  który w imię krzyża łamanego oczyszcza z Żydów Łódź. Niemcowi udało
                  się wreszcie wyrwać walizkę z uczepionej do niej ręki. Kopnął ją na bok.
                  Mężczyzna nie dał za wygraną i rzucił się po resztki swego dobytku.


                  3   Chodzi o tzw. edykt z Alhambry (zwany również edyktem o wygnaniu Żydów) – wydany 31 marca
                    1492 r. przez królów katolickich Hiszpanii: Izabelę I Kastylijską i Ferdynanda II Aragońskiego,
                    nakazujący wypędzenie Żydów z Królestwa Hiszpanii i jej posiadłości do 31 lipca 1492 r. Edykt został
                    formalnie odwołany przez rząd Hiszpanii 16 grudnia 1968 r.
                  34






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   34                                   14-01-31   14:37
   31   32   33   34   35   36   37   38   39   40   41