Page 281 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 281
nieprawdopodobnych pozach, najczęściej na brzuchu, rozkraczone,
z twarzą zanurzoną w moczu. Zwłoki zmarłych więźniów leżały również
na pryczach, między ciałami dającymi jakieś oznaki życia. Ci, którzy
jeszcze żyli, spoglądali na stojącą w drzwiach grupę tępym, pozbawio-
nym wyrazu wzrokiem, zarówno ci, co żyli, jak i nieżywi, byli wychudzeni
i czarni... Wszyscy mieli obrzękłe nogi i popękaną na nich skórę.
Okna sali otwarto. Ale wiosna z zewnątrz nie przekroczyła granic ich
ościeży. Nie miała widać odwagi dostać się w głąb budynku. Przerażona
tym, co tu ujrzała, zrezygnowawszy z odwiedzenia tej sali potępionych,
szybko przerzuciła się gdzie indziej, aby poprzez okna innych domów –
innym ludziom zapowiedzieć, że obejmuje panowanie nad zmęczonym
światem.
Młody oficer przez kilka chwil osłupiałym wzrokiem przyglądał się
widokowi, jaki się przed nim rozpościerał. Nie zdążył jeszcze zgasić
uśmiechu na wargach, gdy zbladł, zachwiał się i, w ostatniej chwili pod-
trzymany przez stojących obok więźniów i wyciągnięty dosłownie z sali,
zwymiotował. Na szczęście nie powalał sobie munduru ani orderów, które
świadczyły o jego męstwie. Na dziedzińcu dopiero przyszedł do siebie.
Z pobliskiego kościoła rozległo się bicie dzwonów na Anioł Pański.
Radośnie i szeroko rozchodził się ten dźwięk, zwiastując nadejście ery
pokoju. W Europie zamilkły działa. Wszędzie biły dzwony na chwałę
zwycięstwa. Radowano się w Londynie i Moskwie, w Paryżu i w Warszawie.
Hosanna! Już ni… .
212
212 W tym miejscu książka Arnolda Mostowicza się urywa.
279
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 279 14-01-31 14:38