Page 98 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 98
– Skąd mam wiedzieć, czy wiem? To, co wiem, że ty myślisz, nie zawsze jest
tym, co myślisz, że naprawdę myślisz.
Wybuchnął ciężkim śmiechem. Jankew i Abraszka śmiali się razem z nim.
Joel ponownie zanucił wcześniejszy nigun, na początku przerywany śmiechem
pobrzmiewającym w jego głosie. Jednak z każdą chwilą melodia stawała się coraz
bardziej śpiewna, aż jej ton stał się mroczny, melancholijny. Abraszka lepił figurki
z gliny i nieświadomie kołysał się w takt muzyki. Potem nigun przycichł, stając się
delikatny, ledwo słyszalny, aż zamilkł zupełnie. Abraszka podniósł głowę. Spoj-
rzenia całej trójki splotły się. W zmierzchu wieczoru ogarnął ich ten sam nastrój.
Kiedy nadszedł czas powrotu do domu i Jankew odwiązał Susiego od drzewa,
Abraszka westchnął z żalem:
– Oj, gdyby tak było można zostać jeszcze troszkę, gdyby tak było można
zostać tu na zawsze…
– Brachu, kiedy przychodzi pora iść – Joel wziął go na ręce i posadził na
koniu – to trzeba iść i po problemie. Dobrej drogi! – zawołał za nimi.
Kiedy, jadąc już na koniu, odwrócili głowy, jeszcze przez długi czas widzieli Rozdział trzeci
Joela stojącego na środku drogi i patrzącego w ślad za nimi.
– Joel jest naszym przyjacielem, co, Jankewie? – Abraszka zwrócił głowę
w jego stronę. – Człowiek czuje się u niego tak, jakby z nim mieszkał, prawda?
Jankew zgodził się. U Joela znaleźli coś na kształt domu.