Page 169 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 169
1
W końcu nadszedł dzień, kiedy potwierdziła się prawda, którą Hinda już od
dawna znała, a mianowicie, że radość w czystej postaci nie istnieje, ponieważ
życie zawsze dodaje do niej krople goryczy, żeby uczynić ją łatwiejszą do stra-
wienia. Hinda wiedziała również, że zarówno najsłodsze, jak i najbardziej gorzkie
krople dodać może najbliższa i najukochańsza osoba – na przykład syn.
Oczywiście Hinda od dawna liczyła się z tym, że Jankew wyjedzie. Nie wie-
działa tylko kiedy. Gdy więc Jankew usiadł obok niej – tak, jak zwykł to niegdyś
czynić, a czego już od dawna nie robił – wiedziała, jeszcze zanim otworzył usta,
co zamierzał jej powiedzieć. Pozwoliła mu jednak mówić i przysłuchiwała się,
jak opowiadał – tym razem szczegółowo – o Abraszce i Joelu, a także o Binele.
Kiedy ich oczy spotkały się, Jankew poczuł, że Hinda wie o nim więcej niż mógł
jej opowiedzieć i że pomimo głębokiego smutku, który odczuwała, była z nim tak
mocno związana, że chciała dla niego tego, czego chciał on – cokolwiek by to było.
– Czy to znaczy, że chcesz wyjechać do Łodzi? – zapytała, pierwsza poruszając
ten temat, żeby pomóc mu oznajmić jego decyzję.
Uchwycił się jej pytania.
– Wyjazd do Łodzi jest przecież lepszy, niż gdybym musiał stawić się do po-
boru do carskiej armii, czy nie? – uśmiechnął się blado. – Niemcy są zarówno
tu, w Bocianach, jak i w Łodzi. Przynajmniej nie musisz martwić się o to, że mnie
wezmą do wojska.
– Bogu niech będą dzięki – przytaknęła, kiwając głową. Równocześnie jed-
nak myślała, że Jankew warft zich mit a gezuntn kop in krankn bet . W Łodzi
1
1 Patrz przypis na str. 109. 169