Page 460 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 460
nie wyróżniam. Rodzice opłacają za mnie gimnazjum i szkołę tańca. Jest więc
oczywiste, że Malka i Sorka mają prawo odnosić się do mnie z lekceważeniem.
Ja nic z siebie nie daję. Jestem nikim.
Najgorsze jest to, że nauka w szkole tańca przynosi mi coraz mniej satysfak-
cji. Wprawdzie zapewnia memu ciału odpowiednią porcję ćwiczeń, dzięki czemu
jest gibkie i zgrabne, jednak nie jestem dłużej w stanie wyrazić w tańcu mojej
duszy. Dzień w dzień wykonuję te same rutynowe ćwiczenia. Lekcje stają się
trochę ciekawsze, kiedy madame Felicja Markiewicz zaczyna chodzić po szkole
z plikiem notatek w ręce i przygotowywać dziewczęta do występu.
Każdy występ rozbudza we mnie na nowo marzenie stania się wielką tan-
cerką. Do tego madame Felicja rozpala jeszcze bardziej moją wiarę we własne
siły swoim nowym, fantastycznym pomysłem. Myśli o wysłaniu najlepszych ze
swoich uczennic do miasta, w którym znajduje się teatr operowy, co dałoby im
szansę na wystąpienie z corps de ballet. Fantazjuje nawet o posłaniu dziewcząt
do Paryża, do słynnej szkoły baletowej Rolanda Petita 324 lub do innej akademii
tańca. Nie widzi przyszłości dla swoich tancerek w Łodzi, mieście dymu, miasta,
które odziera ludzkie ciało z godności. Madame Felicja za bardzo kocha swoją
sztukę, by pogodzić się z faktem, że wykonuje syzyfową pracę. Chce uratować
swoją duszę poprzez swoje uczennice i pragnie, żeby były jej ukłonem w stronę
świata – ukłonem umierającego łabędzia.
Nie jestem pewna, czy madame Felicja zamierza uwzględnić mnie w swoich
planach. Stałam się wysoka i mam za duży biust jak na baletnicę. Madame
Felicja nie mówi mi tego wprawdzie wprost, lecz dają mi to do zrozumienia jej
spojrzenia. Noszę obcisłe biustonosze, usiłując w ten sposób spłaszczyć piersi.
Madame Felicja wyczuwa najwyraźniej mój niepokój, ponieważ pewnego razu
po lekcji odzywa się do mnie:
– Możliwe, że jesteś za wysoka i masz za pełny biust jak na tancerkę baletu.
Balet może wprawdzie wyrażać kobiecą zmysłowość, jednak nie poprzez pre-
zentowanie bujnych, kobiecych kształtów tancerki. Mimo to… Musisz pojechać
do Paryża. Czego nauczyłaś się u mnie i czego nauczysz się tam, nie pójdzie na
marne. To trochę jak opanowanie czytania i pisania. Jakby nie było, będziesz
miała solidne podstawy jako tancerka.
Uśmiecham się gorzko.
– Pojechać do Paryża? Ale, madame, skąd wezmę na to pieniądze?
Madame Felicja klepie mnie po ramieniu.
– Jeśli chcesz czegoś bardzo mocno… Jeśli tego chcesz…
Chcę tego bardzo mocno. Zaczynam fantazjować o opuszczeniu Łodzi. Oczywiście
324 Tu autorka pomyliła się, Roland Petit (1924-2011) – francuski tancerz i choreograf – był niemal
jej rówieśnikiem i swój zespół Ballets des Champs-Elysees założył dopiero w 1945 r., a Ballets de
458 Paris trzy lata później.