Page 146 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 146
– Pomóż mi wstać! – mówi do niej spokojnym głosem.
Próbuje mu pomóc, ale napierające ciała powodują, że się przewraca. Teraz
musi chronić i siebie, i jego przed kłębowiskiem płaszczy, spodni i sukienek,
które uderzają ich po twarzach. Głowa Cimermana opada bezsilnie na ramię.
– Towarzysze, pomóżcie Cimermanowi! – woła histerycznie i ciągnie za poły,
które przesłaniają jej oczy. Ktoś zwraca się w jej stronę. Potem jeszcze jedna
osoba. Czyjeś ręce ujmują pod plecy i podnoszą omdlałego. Binele stoi już na
własnych nogach.
– Nie pozwólcie mu wpaść w ich ręce! – ktoś ostrzega zasapanym głosem.
Tłum powoli rzednie. Binele chce zostawić Cimermana w rękach towarzyszy,
poszukać Jankewa i biec z nim do domu, do dzieci. Ale z jakiegoś powodu nie
może się oderwać od bezwładnego ciała, które nieustannie ześlizguje się z pleców
jakiegoś człowieka. Zarzuca sobie bezwładne ramię Cimermana na szyję, a wolną
ręką podtrzymuje jego głowę. Napakowane samochody policyjne rozjeżdżają się.
Tłum biegnie opustoszałą ulicą. Grupka wokół Cimermana rośnie. Szybko zano-
szą go do domu kogoś, kto mieszka w pobliżu. Binele biegnie do siebie. Tam, od
progu kamienicy, Jankew wybiega jej naprzeciw. Ma na policzku wielki plaster.
– Co ci zrobili? – wykrzykuje kobieta i przypada do niego.
– Dobrze, że cię widzę, Binelciu. – Przytula ją mocno.
– Co masz na policzku? – Kobieta prycha.
– Skaleczenie. Hanka wzięła mnie do siebie i opatrzyła. Gdzie ty byłaś?
– Cimerman… – Binele sapie. – Zaraz przyjedzie po niego pogotowie. Gdzie
Balcia i Wowa? Gdzie Klara Fidler?
– Klara już w domu. Balcię i Wowę złapano i wepchnięto do auta.
Trzy godziny później Binele, Jankew i Klara Fidler siedzą razem w filharmonii,
gdzie odbywa się pierwszomajowe spotkanie. W tłumie zgromadzonym na sali
i wśród mówców na trybunie widać wiele zabandażowanych głów. Panuje na-
pięta atmosfera. Chociaż w środku siedzą agenci tajnej policji, mówcy, a z nimi
również Hanka, nieustraszenie grzmią pod adresem policji, która napadła na
legalną demonstrację pod pretekstem szukania komunistycznych band skry-
wających się pomiędzy demonstrantami. Tłum przysięga kontynuować walkę
o lepsze jutro.
Zaraz po spotkaniu Binele biegnie do domu, a Jankew idzie na naradę. Ona
daje dzieciom jeść i kładzie je spać u Racheli. Sama zaś idzie zająć się dziećmi
Cederbojmów, które Balcia zostawiła u sąsiada. Tego samego wieczoru Balcia
zostaje zwolniona. Wowę zatrzymują na noc.
– Zgadnij, kogo spotkałam na komisariacie? – pyta Balcia, opowiadając Binele
o tym, co ją spotkało. – Twoją koleżankę Cyporę. Prowadzono ją na przesłuchanie.
Nie, broń Boże, nie dlatego, że maszerowała z nami w demonstracji. Nie miałam
okazji z nią porozmawiać. Ale zdołała mi powiedzieć, że oskarża się ją o kradzież
144 złotego zegarka i portfela z grubą kasą. Mówiła coś o swoim kawalerze.