Page 144 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 144

o kręconych, brązowych włosach. Zagląda w jego orzechowobrązową twarz, patrzy
           na policzki pokryte cieniem niedbale ogolonego zarostu. Resztki brody przydają
           jego szlachetnej twarzy niezbędny rys męskiej surowości. Od czasu do czasu
           ich spojrzenia krzyżują się. Mimo okazywanego przezeń entuzjazmu zauważa,
           że jego miodowe oczy nie mają dzisiaj typowego, pełnego przekory blasku. Tak,
           niezrozumiały smutek skrywa się w nich od jakiegoś czasu. Ale również to czyni
           Jankewa jeszcze bardziej pociągającym. Jak dobrze Binele potrafi odczytywać
           mowę jego oczu, twarzy, każdego ruchu i jak rzadko myśli o jego urodzie. To dla
           niej naturalne, że jej mąż wygląda tak, jak wygląda. Jeśli jego fizyczny urok ma
           coś wspólnego z jej miłością, to od dłuższego czasu kobieta sobie tego już nie
           uświadamia.
             Teraz, w pełnym blasku słońca, w otoczeniu tylu maszerujących mężczyzn,
           uroda Jankewa rzuca się jej w oczy, przypominając o zapomnianym skarbie,
           który jest w jej posiadaniu. Binele cieszy się, że jest jej mężem.
             Kiedy tak przygląda się Jankewowi, zauważa, że zgrabna i zwinna towarzyszka
           Hanka również patrzy na niego przenikliwie – jakby zauważyła na jego twarzy
           jakiegoś owada czy plamę na policzku, lub coś w tym stylu. Binele wychyla się
           do przodu, aby sprawdzić, dlaczego Hanka tak wpatruje się w jej męża, aż nagle
           przychodzi jej do głowy, że tamtą również uderzyła uroda mężczyzny. Serce Binele
           pęcznieje z dumy, bo ma z czego być dumna. Wykształcona, pełniąca ważne
           funkcje towarzyszka Hanka przygląda się Jankewowi jak zakonnica figurze Jezusa!
           Jednak gdy tylko ta myśl przychodzi jej do głowy, szybko zaczyna protestować
           w duchu. Jak Hanka śmie tak patrzeć na Jankewa? Jak odpowiedzialny człowiek
           może być taki bezwstydny i bezczelny, by gapić się na męża innej kobiety z takim
           zachwytem?
             Towarzyszka Hanka mówi coś do Klary Fidler, która idzie po jej drugiej stronie,
           i wybucha śmiechem – młodym, beztroskim, kokieteryjnym i odrzucającym. To
           śmiech, który w ogóle nie pasuje do robotniczej mówczyni. I w ogóle – jak to
           możliwe, że Hanka nagle ujawniła tyle kobiecego wdzięku i talentu do flirtowania
           z mężczyzną?
             Niezbyt przyjemne myśli wypełniają głowę Binele. To prawda, że ona sama
           ma na sumieniu więcej niż jeden niewinny flirt. Ale to się nie liczy. Nikomu nie
           pozwala zawracać sobie głowy dłużej niż przez chwilę. Jankew jest jej, a ona jest
           jego. Ale czy może być pewna jego tak jak siebie? Nie zna go jeszcze wystarcza-
           jąco dobrze i nie wie, w jaki sposób pracuje jego głowa. Być może inteligentna
           i wykształcona Hanka ma więcej talentu, aby zajrzeć w świat jego myśli czy nawet
           w jego serce niż ona – ignorantka, dziewczyna prosta i mało subtelna. Hanka
           jest niebezpiecznie mądra i bystra!
             I tak, gdy uroda Jankewa zasiewa ziarna niepokoju w sercu Binele, myśl o od-
           mienności jego charakteru zaczyna się rozrastać w jej wyobraźni do niebezpiecznych
           rozmiarów. Niemal wydaje jej się, że zagadka jego duszy naraża ich wspólne życie
    142    na niebezpieczeństwo. Na chwilę Binele gubi rytm marszowego kroku. Ale tylko
   139   140   141   142   143   144   145   146   147   148   149