Page 140 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 140

Drogi Abraszo, bardzo się o Ciebie niepokoję. Wciąż jeszcze jesteś taki sła-
           by, że nie możesz utrzymać ołówka w ręku? Co się z Tobą dzieje? Ja również
           przeszłam tyfus. Pięć tygodni. Jak tylko poczuję się odrobinę silniejsza, dużo do
           Ciebie napiszę. Jeśli moje listy mogą przyspieszyć Twój powrót do zdrowia, to
           będę Ci dostarczać tak wiele materiału do czytania, że bardzo szybko staniesz
           na nogach.
             Wciąż jeszcze nie wyzwoliłam się w pełni z rąk tyfusu, chociaż już dawno
           powinnam mieć to za sobą. Nie oszukujmy się, Abraszo, do końca naszych
           dni będziemy nosić w sobie piętno obozu. Kto wie, ilu z nas umarło na wieki,
           a ilu umrze i powróci do życia, by umrzeć ponownie? W najlepszym wypad-
           ku wszyscy przejdziemy rodzaj kwarantanny. A jeśli jesteśmy wolni, to taką
           wolnością na próbę. Życie nas wyzwoliło aż do ostatecznego rozwiązania,
           ostatniej selekcji.
             Dlatego nie ufamy wolności. Jak żebraczka stoi na progu naszych serc, a my
           boimy się dać jej z nas zbyt dużo. Woła do nas z każdego kącika. Wypełnia nasze
           oczy swoją pięknością. Ale nasz dla niej podziw jest zaledwie letni.
             Malka chce napisać książkę o tym wszystkim. W jaki sposób zdoła przelać to
           na papier? Pewnego razu, w obozie Hummel, powiedziała mi, że myśl o pisaniu
           książki pojawiła się w jej głowie w chwili naszego przybycia w bydlęcym wago-
           nie do Auschwitz. Stała na rampie i trzymała w ręku dziennik, który prowadziła
           w getcie. Z jej rąk wyrwał go człowiek z Kanady 126  i rzucił na górę śmieci, która
           składała się z listów, fotografii i modlitewników. Godzinę później – tę godzinę,
           kiedy dokonało się to, czego nie da się opisać – my, kobiety, stałyśmy gołe
           z ogolonymi głowami. Ale żywe. Wówczas Malka wpadła na ten swój genialny
           pomysł, że jeśli przetrwa…
             W tej chwili mam dokładnie tyle samo wiary w projekt Malki, jak wówczas,
           gdy byłyśmy w Hummel. Niczego nie zdziała. Nikt nigdy nie zdoła przekazać
           istoty tamtej grozy – grozy w samym środku jasnego dnia. Marcel Proust są-
           dził, że nie pojmiemy przeżycia, jeśli nie doświadczyliśmy czegoś podobnego
           we wcześniejszych momentach. Dlatego to, co przeżyliśmy, jest nie pojęcia
           i nie do przekazania. Jednak Balcia jest pełna nabożnego szacunku wobec
           zamierzeń Malki.
             Jeśli chodzi o mnie, najlepiej czuję się, gdy w wyobraźni opowiadam Ci moją
           prehistorię. Staram się opowiadać Tobie (sobie?) legendy o moim życiu w po-
           rządku chronologicznym. Nie myśl, że to przychodzi mi tak łatwo. Nieustannie
           jestem bombardowana mieszaniną wizji, trudno oddzielić to, co było wcześniej,
           od tego, co było później. Ale chronologia, porządek – są dla mnie ważne. W ten



           126   Kanada – tak nazywano w Birkenau baraki obok krematorium IV, które służyły jako magazyny do
             gromadzenia mienia zrabowanego ofiarom, tuż za Kanadą znajdowało się miejsce, gdzie przyjmo-
    138      wano do obozu więźniów z nowych transportów.
   135   136   137   138   139   140   141   142   143   144   145