Page 331 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 331
roszczenia. Listy te miałyby również wartość historyczną jako źródło zróż-
nicowanych i nieznanych dotąd informacji na temat życia Żydów w wielu
krajach europejskich.
Od samego początku uzyskanie tych list stanowiło ogromny problem.
Korzystaliśmy ze współczesnych zapisów i szukaliśmy przedwojennych
dokumentów, aby zyskać wiedzę o liczbie polis zawartych przez Żydów przed
wojną, lecz zrozumieliśmy, że nigdy nie uda nam się zrobić tego w całości.
Po miesiącach zażartych dyskusji udało nam się w końcu częściowo okre-
ślić liczbę nazwisk na poziomie około 60 tysięcy. ICHEIC wydała blisko 10
milionów dolarów na akcję informacyjną w mediach. Wiedzieliśmy, że to
ogromna kwota, lecz musieliśmy uzyskać jakiś punkt wyjścia; zaczęliśmy
więc od krótkiej, niekompletnej listy posiadaczy polis ze świadomością,
że moglibyśmy osiągnąć o wiele więcej, gdyby lista była pełna.
Firmy ubezpieczeniowe twierdziły, iż nie posiadają archiwalnych doku-
mentów. Upierali się, że zostały zniszczone, przeniesione lub zagubione
podczas wojny. Było to po części prawdą, lecz śledztwo naszych audytorów
wykazało, iż w aktach znajdują się setki tysięcy dodatkowych nazwisk,
których nie przekazano dotychczas ICHEIC.
Po opracowaniu tych danych mogliśmy oszacować przybliżoną liczbę
wszystkich polis sprzedanych Żydom oraz przeciętną wartość każdej z nich.
Ustaliliśmy również, że średnia wartość żydowskiej polisy była o wiele
wyższa niż przeciętnej polisy wykupionej przez nie-Żyda. W wielu krajach
wynosiła ona trzykrotnie więcej.
Musieliśmy również porozumieć się w kwestii stosunku wartości współ-
czesnej waluty do tej sprzed ponad pięćdziesięciu lat, mając do czynienia
z inną walutą dla każdego kraju europejskiego. Było to skomplikowane,
ponieważ to, co odpowiadało firmie z jednego kraju, mogło negatywnie
wpłynąć na firmę z innego kraju. W rezultacie uzyskanie konsensusu stało
się niemożliwe; przewodniczący Eagleburger pomimo swoich najlepszych
intencji bywał więc niekiedy zmuszony do jednostronnego podejmowania
decyzji, przyjmowanych niechętnie, zarówno przez firmy ubezpieczeniowe,
jak i komisarzy oraz ocalałych.
Z początku byliśmy nastawieni optymistycznie. Włączyliśmy do swojego
grona obserwatorów z ramienia licznych rządów, dodatkowych przedstawi-
cieli firm ubezpieczeniowych oraz ich prawników, a także inne zaintereso-
wane strony, którym przewodniczący pozwolił brać udział w spotkaniach.
Nie dziwię się jednak, że – jak kilkakrotnie zwierzył mi się Larry – były to
331