Page 32 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 32
Jeden z moich kolegów z klasy, Sochaczewski, posiadał niespotykany
talent. Potrafił w niedościgły sposób mnożyć w pamięci dziesięcio- i dwu-
nastocyfrowe liczby, po czym zapisywał ciągnący się przez całą szerokość
tablicy wynik. Nauczyciele zawsze przyprowadzali inspektora do naszej
klasy i wywoływali Sochaczewskiego do odpowiedzi. Inspektor zadawał
mu działanie; usta Sochaczewskiego poruszały się, jakby mamrotał pod
nosem, i po kilku sekundach wynik pojawiał się na tablicy.
Inspektorzy często podchodzili do tego sceptycznie, dawano im więc
kawałek papieru i ołówek – najszybszy dla nich sposób mnożenia – aby
sprawdzili, czy dotrzymają mu kroku. Oczywiście nikomu się to nie udało.
A prawdziwa zabawa zaczynała się, kiedy wychodził im inny wynik.
Wówczas Sochaczewski i my wszyscy obserwowaliśmy, jak inspektor
rozwiązuje zadanie na tablicy. Co niezwykłe, mój kolega nigdy się nie
mylił, lecz pod każdym innym względem był tak samo przeciętny jak
pozostali uczniowie i nigdy nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób udaje
mu się ten niezwykły wyczyn.
Moje dzieciństwo było zwyczajne i beztroskie. Bawiłem się, uczyłem
i sporo psociłem. Niektórzy mogliby się nawet posunąć do twierdzenia,
że byłem rozpuszczony. Moje życie było wypełnione miłością ze strony
rodziny i przyjaciół – miłością, która przygotowała mnie na tak wiele
rzeczy. Rodzice zaszczepili mi szacunek dla nauki, a także dla innych
i siebie samego; wyznaczyli mi wysokie standardy moralne i nauczyli
mnie odpowiedzialności.
Wartości te stały się częścią mojego życia; były kierunkowskazami,
które pomogły mi przetrwać Zagładę i ukształtować swoją przyszłość.