Page 225 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 225
Susie wybrała jeden z najlepszych uniwersytetów w kraju – University
of Pennsylvania. Bardzo ucieszyliśmy się, kiedy została przyjęta. Dwa lata
później przyszła kolej na Jeffreya, który również wskazał University of
Pennsylvania jako uczelnię pierwszego wyboru.
Podczas jednej z rozmów kwalifikacyjnych Jeffreya wydarzyło się coś
ciekawego. Zapytano go o pochodzenie rodziców. Kiedy poruszono kwestię
stypendium, Jeffrey odrzekł, iż nie będzie występował o pomoc finansową.
Zdziwiło to członka komisji, który zapytał: „Dlaczego nie? Pański ojciec
jest uchodźcą, dlaczego więc nie złożył pan wniosku?”. Byłem niezwykle
dumny, dowiedziawszy się, że mój syn odparł: „W moim przekonaniu pomoc
finansowa przeznaczona jest dla ludzi, którzy naprawdę jej potrzebują.
Ponieważ my jej nie potrzebujemy, stypendium powinno zostać przyznane
komuś innemu”.
Przez sześć lat regularnie bywaliśmy w Filadelfii, aby odwiedzić dzieci
– i Księżniczkę, naszego psa. Księżniczka, piękna suka rasy elkhound nor-
weski, mieszkała wówczas z Susie w Mieście Braterskiej Miłości, jak zwano
Filadelfię. Mieliśmy ją od szczenięcia i bardzo brakowało nam jej w domu,
ale ciekawie było przekonać się, jak Susie zorganizowała psu możliwość
uczestniczenia w tych samych wykładach, co ona. Mieliśmy wrażenie, że
na University of Pennsylvania studiuje troje naszych dzieci, choć płacimy
czesne tylko za dwójkę. Ile osób może powiedzieć, że ich pies ma prawie
wyższe wykształcenie?
Niestety, Księżniczka nie doczekała dyplomu. Z powodu zaawansowa-
nego wieku i stanu zdrowia musiała zostać uśpiona, nim okres studiów
dobiegł końca. Zabranie jej do weterynarza, aby zakończyć jej życie, było
wyjątkowo trudne dla moich dzieci, ponieważ uwielbiały ją i pamiętały
także historię Lali, mojego ukochanego psa, prawdopodobnie zastrzelonego
przez Niemców.
Po wyjeździe Susie na studia oboje z Haną natychmiast zorientowaliśmy
się, że w domu zrobiło się cicho; zrozumiałem wówczas, co tak naprawdę
znaczy „syndrom pustego gniazda”. Wyobraźcie sobie, że brakowało nam
nawet ciągłych kłótni pomiędzy naszymi dziećmi! Biedny Jeffrey mógł
teraz sprzeczać się tylko z rodzicami.
Dwa lata później on także wyjechał na studia i nasz cichy dom zamilkł
zupełnie. Przyjaciele ostrzegali nas, że kiedy dzieci wyjadą z domu, nastąpi
okres przystosowawczy; gwarantowali też, że po jakimś czasie przyzwy-
czaimy się do tego tak dalece, że kiedy dzieci przyjadą z wizytą, będziemy
225