Page 229 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 229

stracimy nadziei; wierzymy, że wśród nowych technologii opracowywanych
            na całym świecie znajdzie się taka, która złagodzi cierpienie Jeffa.
               Susie musiała odbyć staż w szpitalu, aby uzyskać stopień magistra,
            zgłosiła się więc jako wolontariuszka do szpitala dziecięcego w Denver
            w stanie Kolorado. Mieszkało tam wielu jej znajomych z University of
            Pennsylvania, a poza tym mogła jeździć na nartach, kiedy tylko chciała.
            Sądzę, że było jej to przeznaczone – baszert – ponieważ tam właśnie jej
            koleżanka Andrea przypadkowo przedstawiła jej niejakiego Boba Avjiana,
            który niedługo po tym spotkaniu został jej mężem. Pobrali się w 1986 roku
            i rozpoczęli wspólne życie w Denver. Dzisiaj są dumnymi rodzicami trójki
            cudownych, bystrych i kochanych dzieci – dwóch dziewczynek i chłopca:
            Dary, lat 17, Eryn, lat 15 i Seana, lat 9. Obecnie mieszkają w Maryland, gdzie
            Bob pracuje jako inżynier, a Susie jest świetną fizjoterapeutką, nawet jeśli
            mówię to jako ojciec.
               Susie poświęciła wiele czasu na opracowanie techniki wykorzystującej
            jazdę konną w terapii paraliżu. Podczas jazdy konnej pacjenci z porażeniem
            czterokończynowym stopniowo zaczynają odzyskiwać ograniczoną władzę
            w rękach i nogach, co w normalnych okolicznościach jest niemożliwe. Susie
            nadaje się idealnie do tej pracy, ponieważ oprócz specjalizacji z fizjoterapii
            pediatrycznej sama doskonale i z entuzjazmem jeździ konno.
               Kiedy uznaliśmy, że nasze gniazdo w New Rochelle jest zbyt duże dla
            nas dwojga, postanowiliśmy kupić mniejszy dom, z zastrzeżeniem, że musi
            znajdować się przy nim kort tenisowy, a przynajmniej wystarczająca ilość
            miejsca, aby go wybudować. Nie miałem zamiaru żyć bez regularnej gry
            w tenisa... a chociaż mam teraz ponad osiemdziesiąt lat, nadal jestem
            zapalonym graczem!
               Przebywanie na korcie i odbijanie piłki w jakiś sposób umożliwia mi
            zapomnienie o wielu problemach i troskach. Jestem w stanie całkowicie
            pogrążyć się w grze, co pomaga mi się zrelaksować. Hana nigdy do końca
            nie zrozumiała, dlaczego mam ochotę grać w tenisa nawet podczas prze-
            ziębienia. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu sprawia to, że czuję się lepiej
            i wydaje mi się, że przeziębienie po prostu znika!
               Oczywiście zamiast kupić mniejszy dom, kupiliśmy większy. Aby to
            uzasadnić, powiedzieliśmy sobie, że potrzebujemy więcej miejsca, ponie-
            waż dzieci będą przyjeżdżać w odwiedziny i przywozić ze sobą swoje dzieci
            i znajomych. W nowym domu w Connecticut nie było kortu tenisowego,
            ale było dość miejsca na wybudowanie go, co też uczyniłem.


                                                                         229
   224   225   226   227   228   229   230   231   232   233   234