Page 142 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 142
– Awrumie Lajb, przygotowałam wam paczki z żywnością, starczy tego na
parę dni. – A potem polały się łzy z jej oczu, płynęły jak wilgotna nić aż do jej
sztucznych zębów. – Idź, Awrumie Lajb, idź do domu, może Malka jest głodna.
Nie chciałem jej powiedzieć, że Malka prawie niczego nie jada. Może
Bluma odebrałaby mi paczkę?
W drodze powrotnej zaprzątnął moją uwagę tłusty koń zaprzężony do
wózka. Z opuszczoną głową wyglądał na sennego, jak gdyby go właśnie
obudzono. Woźnica wahał się, dokąd ma jechać. Ciężki ogon walił konia po
brzuchu w prawo i w lewo.
– Lajbke! – Jakiś znajomy głos powtórzył moje imię kilkakrotnie. Stanął
przede mną Zygmunt, syn dozorcy.
– Twoją staruchę wyrzucili z domu. Siedzi na balii i śmieje się jak stuknięta.
Teraz interesuje mnie tylko jedna sprawa: co będzie ze mną, dokąd pójdę?
W drodze do domu spotkałem jeszcze parę osób. Mówili do mnie, ale niewiele
rozumiałem.
Pośrodku podwórza, między stosem bielizny, siedziała Malka. Po prawej
stronie leżał odwrócony żelazny piecyk z otwartymi do nieba drzwiczkami.
Malka siedziała na balii między garnkami i talerzami, z głupim uśmiechem
na twarzy, tak jak to opisał Zygmunt. Na małym stołeczku obok Malki leżało
kilka kromek chleba.
– Zjedz coś – próbowała nakłonić ją praczka Bracha.
Usiadłem blisko Malki. Położyłem głowę na jej kolanach. Malka delikatnie
mnie głaskała.
– Nu, Awrumie Lajb, będziesz musiał jakoś sam sobie radzić. Matka twoja
daleko, a ja już jestem stara.
To, co mnie ostatecznie dobiło, to była piosenka, którą Malka zaczęła
śpiewać. Piosenka, którą bardzo lubiłem, a ona o tym wiedziała. Jeszcze od
czasu kiedy żelazny piecyk stał pośrodku pokoju i nucił zmires, jak to Malka
zwykła mawiać. Miałem uczucie, że śpiewa mi tę piosenkę po raz ostatni:
„Na kominku płonie ogień,
W izbie jest gorąco!”
Zacząłem po prostu krzyczeć:
– Przestań śpiewać! – Nie wiem, co za dybuk we mnie wstąpił, zacząłem
bić ją pięściami po głowie i wrzeszczeć: – Przestań śpiewać!
Malka przestała.
– Awrumie Lajb, przecież kiedyś tak lubiłeś tę piosenkę! – Twarz miała
142 zmęczoną, starą, przypominała mi konia Szmelke.