Page 140 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 140

Sąsiadki Brachy narobiły wielkiego szumu wokół sprawy mieszkania.
           Jedne klęły Wolffa wszystkimi istniejącymi na świecie przekleństwami.
           Druga część, ta realniejsza, karmiła małą Pesi kompotem z wiśni, które ta
           zjadła wraz z pestkami. Gdyby ktoś mnie tak karmił, byłbym gotów zostać
           na podwórzu na wieki. Złata karmiła Fajwla, tego, który ma parch na głowie,
           cukierkami opakowanymi w srebrny papier. Z tych srebrnych papierków zro-
           biliśmy puchar, z którego prorok Eliasz nie powstydziłby się napić w święto
           Pesach.
             Krótko po wizycie gospodarza Wolffa zjawiło się dwóch sekwestratorów .
                                                                           29
           Jeden wysoki, kiwający się jak drzewko na wietrze, śmierdzący wódką. W ręku
           trzymał teczkę z zeszytami, aby móc sporządzić spis rzeczy. Drugi, ze złowrogim
           obliczem, zmęczony, ze świecącą łysiną. Łysina przyciągnęła uwagę końskiej
           muchy, która siadała na niej jak na ślizgawce. Urzędnicy próbowali wygnać
           nas z domu, grożąc muchom i Żydom.
             – Jak tylko złapię tę żydowską muchę – groził urzędnik – obrzezam ją
           po raz drugi.
             – No, chłopcze – zwrócił się do mnie ten drugi, wysoki – powiedz cioci,
           żeby wyciągnęła swoje perły, wszyscy Żydzi mają ukryte perły.
             Złata, która w tym czasie była w pokoju, powiedziała po żydowsku z mo-
           dlitewnym przyśpiewem:
             – Żeby ci zostało tyle lat życia, tobie i twojej rodzinie, ile pereł skryła Malka.
             A ja powiedziałem:
             – Amen!
             Malka przez cały ten czas siedziała zamknięta w szafie i prowadziła dys-
           kusję ze swoim mężem Gerszonem. Urzędnik był trochę tym wystraszony.
             – Powiedz cioci, żeby wyszła z szafy.
             – To nie jest moja ciocia – odpowiedziałem.
             – To nieważne, czy ona jest twoją ciocią, czy nie, ważne, abyś wyciągnął
           jej perły. Mamele, tatele, aj, waj, waj.
             Drugi urzędnik, z zeszytem na kolanach, zaczął spisywać wszystkie rzeczy,
           które były w pokoju:
             – Żelazny piecyk... – Piórem próbował odpędzać natrętną muchę.
             – Co jeszcze, Janusz? – spytał ten wysoki.
             – Starucha stuknięta, która siedzi w szafie i nadaje się na karnawał.



    140    29   Sekwestrator – urzędnik egzekwujący zaległe podatki i opłaty.
   135   136   137   138   139   140   141   142   143   144   145