Page 72 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 72

co by Mu była Estera, Mordechaj i dzieci uczące się Tory? Czy On sam, bez ich
                 pomocy, nie mógł położyć Hamana jednym mrugnięciem oka? To jest to. Kiedy
                 jeszcze byliśmy w powijakach, jako lud-niemowlę, Bóg robił dla nas cuda, dzielił
                 morza, zsyłał mannę. Ale od kiedy dorośliśmy i wyszliśmy w świat, domaga się
                 od nas czynów. Dość już nas prowadził za rączkę. My wszyscy powinniśmy być
                 Mordechajami i Esterami, a On, jak mądry ojciec, już się nie miesza. Stoi z boku
                 i pomaga tylko iskrą nadziei... Daje nam siłę samą swoją obecnością, rozumiesz?
                 A my nic tylko mamy do Niego pretensje: czemu nie przychodzisz? Czemu nie
                 pomagasz? Czemu nie ocalasz? Ja sam może byłem lepszy? Co sam zrobiłem?
                 Nic. Ale kiedy człowiek robi tylko jeden krok, od razu czuje na sobie oko boskie.
                 Ot, na przykład, gdybym tak nie wyszedł na Marysin, tylko siedział w domu
                 i sprzeczał się ze Stwórcą, nie znalazłbym tych dwóch desek i nie mielibyśmy
                 brukwi. Więc widzisz: jak ktoś chce, to może powiedzieć, że Boga wcale nie było
                 w moim spacerze na Marysin. Ale czy naprawdę Go nie było? Ja Go przecież
                 poczułem we wszystkich 248 członkach . O sto procent lepiej Go czułem niż
                                                  14
                 we wszystkich moich modlitwach...
                   Rywka zamrugała. Już nie była taka pewna, czy stosunek Chaima do Pana
                 Świata jest nadal zupełnie właściwy, czy nie wdarło się weń jakieś nowe odchy-
                 lenie. Ale dzisiaj mąż był spokojny i to był najpewniejszy znak, że w ten czy inny
                 sposób Opatrzność wzięła go na powrót pod swoje skrzydła.
                   Na dole, na pierwszym piętrze, jakieś dziecko kręciło starą grzechotką .
                                                                                15
                 Dochodzący na górę dźwięk był nieprzyjemny, skrzypiący i ochrypły. Chaim
                 z rodziną zabrali się za czytanie Księgi Estery.
                   Kiedy Chaim skończył czytać, przypomniał sobie: – A, oprócz zupy Sprzedawca
                 Toffi dał mi szalach-mones . – I sięgnął ręką do kieszeni.
                                       16
                   Już nie zdążył rozdać cukierków, które dał mu Sprzedawca Toffi.
                   Strych wypełnił się oficerkami, krzyczącymi ustami, rękami dzierżącymi pał-
                 ki. Łóżko się zawaliło, skrzynka-stół przewróciła się. Talerze z trzaskiem spadły
                 na podłogę. Jedna z brukwi plątała się pod nogami jak twarda piłka. Znoszono
                 chore dziewczyny ze schodów.
                   – Mamo! – dało się słyszeć jakby miauczenie przerażonego kota.
                   Rywka sfrunęła po schodach. Mowę całkowicie jej odjęło. Chciała coś po-
                 wiedzieć wysokiemu policjantowi z Sonderkommando, który wsadził dziewczyny
                 na wóz, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust. Jej mąż, Chaim Pończosznik,
                 przyciskając tałes do piersi, biegał w górę i w dół po stopniach, od jednego poli-



                 14   Według tradycji żydowskiej, ciało ludzkie składa się z 248 członków.
                 15   W święto Purim używa się specjalnych grzechotek (gragerów), których dźwięk ma zagłuszać imię
                   Hamana.
           70    16   Szalach-mones – tradycyjne drobne podarunki na święto Purim, zazwyczaj słodycze.
   67   68   69   70   71   72   73   74   75   76   77