Page 439 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 439

*


                      Dwa dni temu, kiedy goliłem się stojąc przed lustrem, odkryłem, że zrobiłem
                   się niesamowicie podobny do ojca. I teraz, im bardziej się sobie przyglądam,
                   tym bardziej dostrzegam to podobieństwo. Przykre to jest. Nie dlatego, że nie
                   chciałbym być podobny do niego. Problem polega na tym, że nie chcę przypo-
                   minać sobie o nim. Po pierwsze, samo wspomnienie sprawia ból, po drugie, był
                   dla mnie wzorem mężczyzny i kiedy myślę o nim, czuję przede wszystkim, jaką
                   miernotą jestem ja. Zaczynam żądać od siebie, aby mu dorównać, aby podążać
                   jego drogami itd.
                      Dylemat polega jednak na tym, że chcę i mogę iść w jego ślady. Jako męż-
                   czyzna pragnę odnaleźć własną prawdę, a jednocześnie chciałbym czuć, że on
                   zgadzałby się ze mną.
                      Czuję ojca w sobie i wokół siebie, nawet kiedy nie spoglądam w lustro i nie
                   myślę o nim. Prawdopodobnie połączenie fantazji i logicznego myślenia w stanie
                   głodu jest inne niż w stanie sytości, ponieważ czasami myślę o całkiem głupich
                   rzeczach. Myślę na przykład, że człowiek może stać się martwy jedynie w fizycznym
                   wymiarze, tylko materia ulega zniszczeniu. Jeśli istnieje coś takiego jak tchnienie
                   żywota – tajemnicza antymateria, która żyje wiecznie (Sprzedawca Toffi byłby
                   zachwycony, gdyby to usłyszał, może Michał Lewin również). I ja, racjonalista,
                   wmawiam sobie takie naiwno-mistyczne, średniowieczne bobe majses , że na
                                                                               9
                   przykład tchnienie żywota mojego taty jest teraz we mnie, tutaj w getcie i nie
                   tylko taty, ale tchnienia tych wszystkich Żydów, którzy zostali zabrani z getta,
                   są tu z nami na ulicach, podwórzach, w izbach. Oni wchodzą w nas i wychodzą
                   z nas. Zarówno w dzień, jak i w nocy. Doradzają nam, prowadzą nas, przeko-
                   nują, pocieszają, dodają otuchy, stawiają żądania. Właśnie żądania stawiają
                   najczęściej, a my nie możemy tego znieść i zagłuszamy ich, przeganiamy. A oni
                   nie chcą zrozumieć, jak słabi jesteśmy i nie chcą zniknąć.
                      Piszę głupoty. To nic. Papier jest cierpliwy, podążam zatem dalej z moimi
                   alogicznymi rozważaniami.
                      Czasami wydaje mi się, że przestrzeń wkoło jest pełna nie tylko dusz naszych
                   bliskich, bo jeśli dusze są nieśmiertelne, to przestrzeń wypełniają dusze wszyst-
                   kich pokoleń, które żyły kiedyś. Jaki tam musi panować ścisk i chaos! Może
                   to jest przyczyna ścisku i chaosu w duszy pojedynczego człowieka? Każdy musi
                   nosić w sobie dusze swoich przodków z dalekiej przeszłości. Nasze dzisiejsze
                   pragnienia, tęsknoty, pasje ciągną się w nas od tamtego dawnego początku,
                   ale dokąd zmierzają?



                   9    Dosłownie „opowieści babci” (jid.), określenie używane w stosunku do narracji nieracjonalnych,
                      obfitujących w elementy nadprzyrodzone.                           437
   434   435   436   437   438   439   440   441   442   443   444