Page 316 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 316

po sobie wysiedleni. Mnie nie przychodzi na myśl bić się o działkę. Odstręcza
                 mnie walka, przepychanki, złość. Mama czyni mi wyrzuty i krytykuje. Ponownie
                 odkryła, że mam dwie lewe ręce. Abramek też mnie męczy. Sam, powiada, nie
                 jest w stanie niczego zdziałać. Co mogę zrobić? Nie mam choćby grama energii.
                   Ostatnio śni mi się, że jestem niemieckim żołnierzem.


                                                 *



                   Miałem kilka dni pełnych energii. Zaniosłem podanie o działkę na Marysinie.
                 Nie robię sobie wielkich nadziei. Największe obszary, ogrody i sady, biorą dla
                 siebie szychy. Na głowę każdego mieszkańca getta powinno przypadać około
                 pięćdziesięciu metrów kwadratowych. Wygląda jednak na to, że niektóre głowy
                 są większe. Na przykład głowa Prezesa jest gigantyczna. Przydzielił sobie ni
                 mniej, ni więcej tylko czterdzieści tysięcy metrów kwadratowych. A co dopiero
                 inni! Co więc może zostać dla tak drobnych główek jak nasze?
                   Zaniosłem też podanie o zgodę na kupno butów dla mamy. Od mokrej podłogi
                 w obieralni rozpadły jej się trepy. Zobaczymy, co uda mi się zdziałać.
                   Nocą obudził mnie hałas z podwórza. Stukano w drzwi. Zabierano ludzi z łó-
                 żek – na wywózkę. Getto ma dostarczyć tysiąc głów. Nikt nie chce iść. Policja
                 zebrała już kontyngent, ale schwytani rozbiegli się.
                   Ósmego maja mijają trzy lata od zamknięcia getta . Wiele resortów będzie
                                                              2
                 świętować swoje jubileusze. Organizują bankiety, imprezy, wystawy produktów.
                 Prezes nie odżegnuje się od takich rzeczy. Przychodzi na zabawy, wygłasza mowy
                 i krzyczy: „Mój resort, moi robotnicy, moje getto!” Zgromadzeni odpłacają mu
                 chwalbą. Wręczają mu prezenty a on się prezentami odwdzięcza – niewielkim
                 przydziałem dla robotników, talonem dla majstrów i kierowników . Jednym sło-
                                                                       3
                 wem, całują się po gębach.
                   Dzisiaj miały miejsce intensywne przygotowania do wystawy w naszym resor-
                 cie papierniczym, gdy przyszedł policjant i po cichu zabrał do domu dwóch braci
                 i kuzyna. Wkrótce zaczęto szeptać, że po zamknięciu będzie obława. Będą łapać
                 na ulicach. W drodze do domu wybuchła panika. Ludzie biegli jak szaleni, a ja
                 wraz z nimi. Chociaż nawet przez myśl mi nie przeszło, że można mnie schwytać.




                 2    Do końca kwietnia 1940 r. getto miało charakter otwarty, Żydzi mogli wychodzić poza jego teren.
                   Od maja getto zostało otoczone zasiekami z drutu kolczastego i zarówno wejście, jak i wyjście
                   odbywało się wyłącznie za zgodą niemieckich władz na podstawie specjalnych przepustek.
                 3    Faktycznie w getcie świętowano kolejne jubileusze, organizowano z tej okazji rewie, koncerty, przy-
                   gotowywano prezenty dla Rumkowskiego, wybijano pamiątkowe medale. Resorty, a zwłaszcza kie-
          314      rujące nimi osoby, otrzymywały wtedy dodatkowe przydziały i talony żywnościowe.
   311   312   313   314   315   316   317   318   319   320   321