Page 320 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 320
Nie do wiary. Już dwa tygodnie. Warszawskie getto ciągle się trzyma. Z dnia na
dzień bojownicy urastają w moich oczach, darzę ich coraz większym podziwem.
Chciałbym wiedzieć o nich więcej. Skąd mają broń? Jak wyglądają fizycznie?
Czy mają opuchnięte nogi? Odwapnienie? Gruźlicę? Modlę się za nich w sercu.
*
Rozegrałem dzisiaj partię szachów z Adamem Rozenbergiem. Wszyscy mówią,
że pracuje dla Kripo. Boję się z nim wygrywać, ale przecież nie przegram i nie
oddam tych kilku marek, które płaci mi za każdą wygraną partię. Gdy wygrywa,
łysa głowa połyskuje mu i uśmiecha się do mnie całym szeregiem metalowych
koronek w ustach. Gdy przegrywa, spogląda takimi oczami, że ciarki przechodzą
po plecach. A jednak: wygrywam z nim, kiedy tylko mogę – to jest mój akt odwagi.
Wydano małą rację dodatkową: cztery deko margaryny, pięć deko twarogu,
pół kilo marchwi i dziesięć „śmierdziuszek” . Także trzy kilo pietruszki. Gotujemy
9
codziennie zupę z pietruszki, a ja czuję, że w brzuchu rośnie mi pietruszkowy
folwark.
Powstanie w Warszawie trwa już dwa i pół tygodnia. Gdy tylko sobie o tym
przypominam, czuję ból, jakby odzywał się zepsuty ząb. I muszę z kimś poroz-
mawiać. Ale z Cukermanem, u którego często goszczę, nie da się poruszać
tematu Warszawy. Gdy tylko zagajam rozmowę, zaczyna się trząść i nie wiem,
czy to z gorączki, czy z podniecenia. Słowa wypadają mu z ust pogmatwane,
ciężko sapie. Za to znalazłem dobrą rozmówczynię, jego córkę Dziunię, tak jak
ja zainteresowaną tą sprawą. Pytam ją, co by było, gdyby Żydzi w Warszawie nie
mieli broni? Czy z gołymi pięściami rzuciliby się na Niemca? Dziunia mówi, że
tak. Ja wątpię. Przyspieszyliby może swój kres, a nie wierzę, że takie świadome
samobójstwo ogółu jest możliwe. Przede wszystkim należy w takich wypadkach
mieć pewność, że wszelkie drogi do przetrwania zostały odcięte, że nie ma już
nadziei. Ale do chwili śmierci przecież nikt nie wierzy w ostateczność. Dziunia
pyta mnie, co moim zdaniem powinniśmy zrobić, gdy nastąpi całkowita likwida-
cja naszego getta. Odpowiadam zgodnie z prawdą, że nie mam pojęcia, że nie
potrafię nawet przewidzieć własnego zachowania. Może padnę sparaliżowany,
a może rzucę się na Niemca, który będzie mnie prowadził na śmierć. Jak mocno
bym próbował wczuć się w taką sytuację, wydaje mi się niemożliwa, wykluczona.
Że śmierć się o mnie upomni? Do ostatniego tchu wierzyłbym w cud i w tym
wyczekiwaniu być może zginął.
318 9 W oryg. sztinkfisz (jid.) – cuchnące ryby.