Page 93 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 93

W tym czasie Estera zawarła własną znajomość z drzewem, czy może lepiej –
                  odnowiła.
                     Gdy za pierwszym razem ujrzała je nagle pokryte zielenią, do jej serca
                  powróciło wspomnienie dzieciństwa spędzonego pod jego gałęziami. Widziała sie-
                  bie i kuzynki biegające wokół wiśni, siedzące pod nią i plotące swoje dziewczyńskie
                  trele-morele, albo czytające książeczki Czarskiej czy odrabiające lekcje. Widziała
                  twarz ciotki Rywki, łagodny uśmiech na jej ustach i dokładnie słyszała jej głos:
                  „Zejdź, Esterciu, do ogrodu…”.
                     Tak było tylko za pierwszym razem, gdy ujrzała zazielenioną wiśnię. Później
                  zdawała się jej inna, fizyczna identyczność czyniła z niej siostrę tamtej, żyjącej
                  w jej wspomnieniach. Jeśli drzewo przyciągało wzrok Estery, działo się tak ze
                  względu na jego teraźniejszość, jego piękno na tle szarości getta. Widok ten nie
                  sprawiał przyjemności, raczej ból powodujący chęć odwrócenia oczu. Nigdy nie
                  siadała pod wiśnią.
                     Dużo czasu zajęło jej zadomowienie się w nowym życiu. Pokoik, w którym
                  mieszkała, nie był domem i nie należał do niej – stanowił miejsce przejściowe,
                  jedynie na nocleg. Jej rzeczy długo leżały w walizce, tak jak je przyniosła. Łóżko
                  stało niepościelone, a w kątach tworzyły się kłębki kurzu, które wymiotła do-
                  piero wtedy, gdy zaczęły przylepiać się do butów. Kiedy kładła się na twardym,
                  niezasłanym łóżku, miała przed sobą nagie okno, wpatrujące się w nią mrocznym,
                  nocnym niebem niczym ślepym okiem bez powiek.
                     Była zadowolona, że pokój tak niewiele ją obchodzi. Świadczyło to najlepiej
                  o tym, że nie zajmuje się już tylko sobą – a do tego dążyła. Coraz bardziej oczy-
                  wiste stawało się dla niej to, że przed wojną była zupełnie nieprzygotowana do
                  udziału w ruchu komunistycznym, a przy całym jej oddaniu ideałom najbardziej
                  liczyło się szukanie własnej satysfakcji. Ofiara, którą chciała złożyć na ołtarzu   91
   88   89   90   91   92   93   94   95   96   97   98