Page 254 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 254

i wypić ukryty napój pociechy. A ostatnie „Amen” dodawało otuchy i przywracało
           go życiu – wzmocnionego.
             I tak płynęły lata. Symcha Bunim przyzwyczaił się do samotności, przestała
           go męczyć. Jego dusza nie czuła się już ograniczona w zamknięciu, w którym ją
           skrył, i właśnie wtedy niepostrzeżenie zaczęła szukać drogi do świata zewnętrz-
           nego. Nadszedł czas na przyjaźń.
             Pewnego dnia obejrzał się i zobaczył małego, zmęczonego chłopaka, który
           siedział w ławce obok niego, często kaszlał w książkę i pluł co chwilę do brud-
           nej chusteczki. Wkrótce przekonał się, że ten jego sąsiad wie o nim właściwie
           wszystko, co przez cały czas tak troskliwie skrywał przed światem. Ich długie
           rozmowy o studiowaniu coraz częściej odrywały się od Księgi, przesuwając się
           na szlaki, które wiodły ku ukrytym niepokojom, marzeniom i tęsknotom. Już nie
           mogli się obejść jeden bez drugiego.
             Sender, przyjaciel Bunima, był sierotą. Nie znał prawdziwej radości i czułości.
           Gdy Bunim opowiadał mu o domu i o swoim dzieciństwie, Sender odbierał to jako
           piękną bajkę, której słuchanie nie nuży. Zamiast jednak zazdrościć przyjacielo-
           wi, jeszcze bardziej go za to kochał. Wydawało mu się, że Bunimowi miłość się
           należy, że się dla niej urodził, że jest jego przeznaczeniem, ponieważ wyczuwał
           w nim zdolność oddawania jej w dwójnasób.
             W mroźne dni Sender już od rana czekał na Bunima przed drzwiami, sprawdzał,
           czy ten roztargniony, rozmarzony chłopiec nie zapomniał, broń Boże, zabrać sza-
           lika, przy czym sam kurczył się z zimna w cienkim chałaciku, kaszląc w chustkę.
           A w jesziwie, gdy obaj na dobre zagłębili się w studiowaniu ksiąg, Bunim zapo-
           minał o świecie wokół siebie. Ale Sender nie jeden raz odrywał oczy od lektury,
           aby spojrzeć w twarz przyjaciela, wyczytać z niej ukryte myśli, które snują się
           po jego głowie. A gdy widział, że piękne, młodzieńcze czoło przyjaciela marszczy
           się, a Bunim nie może sobie poradzić z zawiłą kwestią, zaraz był obok, cicho
           i serdecznie pytając: „Z czym masz kłopot, Symcho Bunimie?” I razem próbo-
           wali rozwikłać problem, a gdy dochodzili do właściwych wniosków, spoglądali na
           siebie z wdzięcznością i każdy wracał do swojego kąta.
             Przebywali razem przez cały dzień, a jednak trudno było się im rozstać.
           Każde spotkanie o poranku było jak zawieranie nowej przyjaźni, kiedy wszystko
           zaczyna się od początku. Darzyli się wzajemnie dziwnym szacunkiem. Sender
           poważał piękno Bunima, jego zdolność przeżywania ekstazy. Czcił siłę wyobraźni
           i nieziemską dewejkus  w czasie modlitwy. A Bunim podziwiał w Senderze bystry
                             14
           umysł, lekkość, z jaką przyjaciel rozwiązywał zawikłane problemy halachy . Podzi-
                                                                     15
           wiał jego proste człowieczeństwo – takie zwyczajne. Sender znał ludzi. Wiedział

           14   Dewejkus – przeżycie emocjonalne uzyskiwane w modlitewnej ekstazie, poczucie bliskości Boga.
           15   Halacha – określenie bogatej oraz wielowątkowej tradycji, dotyczącej zasad prawnych judaizmu,
    252      wykładnia Prawa Mojżeszowego ukazująca, jak stosować prawo do konkretnych sytuacji życiowych.
   249   250   251   252   253   254   255   256   257   258   259