Page 247 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 247

– Masz rację, Dawidzie, szczęście ty moje, to brzmi nawet komicznie. Kobie-
             ta… żona. My nigdy nie będziemy mieć ślubu, prawda?
                Dawid był zajęty akcją na ekranie.
                – Jaka prawda? – zapytał.
                – Że my nigdy nie będziemy mieć ślubu.
                – Dlaczego nie?
                – Ponieważ narzeczeni są romantyczniejsi.
                – Dobrze, zatem nie weźmiemy ślubu.
                – A przecież mówiłeś, że chcesz wziąć ze mną ślub.
                – Oczywiście, chcę. – Położył palec na ustach: – Sza, patrz, widzisz tam,
             pod krzakami? Wąż… boa. On ją zauważy. To pewne, że on ją zauważy. Widzisz,
             obraca się. – Dawid oderwał oczy od ekranu i przyjrzał się Racheli. – Czemu nie
             oglądasz? Nie interesuje cię? To takie piękne przecież.
                – Mnie nie zajmuje.
                – A co chciałabyś zobaczyć? Dramat?
                – Tak, jakiś burzliwy dramat. O miłości. Gorącej, pięknej miłości…
                – Nasza miłość jest piękniejsza od wszystkich miłości i do tego jest prawdziwa.
                – Tak myślisz?
                – A ty tak nie uważasz?
                – Ja właśnie nie wiem, czy my się kochamy.
                – Znów zaczynasz tę samą historię! To co – nienawidzimy się?
                Złapał jej rękę i zaczął ściskać między palcami. Pochylił głowę ku niej. Ode-
             pchnęła go od siebie.
                – A co to za miłość – uśmiechnęła się – jeśli głupi film może być dla ciebie
             ważniejszy niż ja. Tęskniłeś za mną tak gwałtownie, a teraz jesteś zajęty Tarza-
             nem i jego narzeczoną.
                Twarz mu spoważniała:
                – Jest mi dobrze, gdy jestem z tobą, Rachelo.
                Uśmiech znikł również z jej twarzy. Ich spojrzenia spotkały się w ciemności.
                – Mnie też jest dobrze z tobą, Dawidzie.
                – Kiedy jestem z tobą, czuję się tak, jakbym znowu był dzieckiem. Tak jakoś
             lżej. Zabawniej. Ale tak naprawdę jest przeciwnie. To, co czuję w stosunku do
             ciebie, jest dojrzałym uczuciem…
                Z nią było tak samo. Jej uczucie w stosunku do niego było dojrzałe i poważne.
             A przecież czuła się młodsza i bardziej dziecinna w jego obecności.


                                               *



                W nocy Rachela długo nie mogła zasnąć. Przykre przeżycia z tego dnia
             mieszały się z radością ze spotkania z Dawidem. „Kim jestem?” – znów coś   245
   242   243   244   245   246   247   248   249   250   251   252