Page 85 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Bobkowski. CHULIGAN WOLNOŚCI.
P. 85
85
PO ODNALEZIENIU RĘKOPISU
TAK CAŁKIEM TO NIE JEST DZIENNIK
Andrzej Bobkowski co najmniej dwukrotnie
przygotowywał swój dziennik do druku. Najpierw
miał zostać wydany w kraju. W 1947 roku jego
matka, Stanisława Bobkowska, otrzymała nawet
zaliczkę z wydawnictwa Czytelnik, które miało
książkę opublikować. Bobkowski przygotował dla
nich dziennik opisujący jego wędrówkę latem 1940
roku z Paryża na południe Francji i z powrotem,
wybrał też fragmenty dziennika z kolejnych lat,
które miały szansę przejść przez cenzurę. Doko-
nał więc pierwszej redakcji. Do publikacji kra-
jowej wtedy nie doszło. Ale fragmenty Szkiców
ukazywały się w prasie krajowej i emigracyjnej.
I już tu pojawiły się pewne różnice. W połowie lat
50. Jerzy Giedroyc namówił Bobkowskiego, który
w tym czasie przebywał już w Gwatemali, na wy-
danie okupacyjnego dziennika nakładem Instytutu
Literackiego w Paryżu. Przygotowywanie maszyno-
pisu trwało dość długo, bo – jak autor przyznawał
się redaktorowi „Kultury” w liście: „Chciałem to
naprawdę opracować jak najdokładniej”. Warto
tu zwrócić uwagę na użycie słowa „opracować”.
Nie ma więc wątpliwości, że Szkice po raz kolejny
były redagowane. 7 stycznia 1957 roku Bobkowski
stwierdził: „Mam tego już tak dosyć, że od razu po Chuligan wolności
ukończeniu nie podejmuję się czytania tego i po-
prawiania, bo i tak już kręćka dostaję z tym przepi-
sywaniem”. To wtedy pisarz podejmuje ostateczną
decyzję, by książka miała tytuł Szkice piórkiem.
„Ten tytuł jest najbardziej zbliżony do tego typu pi-
sania. Dziennik to bezpłciowe, tym bardziej że tak Andrzej Bobkowski w swoim
całkiem to nie jest dziennik” (sic!). gwatemalskim domu
Jeszcze zanim książka ukazała się w druku, Po publikacji dziennika Bobkowski odpierał za-
Bobkowski pisał do Jerzego Giedroycia: „Chwila- rzuty. W liście do Tymona Terleckiego pisał: „Co
mi jestem nawet przerażony moimi proroctwami do wróżb, które robią wrażenie dopisanych ex post,
wtedy, bo tak się posprawdzały, że pomyślą, iż to to muszę Panu powiedzieć szczerą prawdę, że tych
dopisałem, żeby się chwalić, jaki to ja byłem już wróżb sporo wyrzuciłem. Zostało jednak za wiele Bobkowski
mądry przed szkodą. Nawet o tym zapomniałem, na pewno. Ale nie dopisywałem. To trudno wytłu-
choć pamiętam, że po Jałcie zachowywałem się we maczyć, ale gdy przepisywałem do druku, byłem
wszystkich paryskich zgromadzeniach bezczelnie, zaskoczony nieraz. Wytłumaczenie jest jednak pro-
twierdząc, że tylko idioci mogli się spodziewać cze- ste. Paryż był w tym czasie doskonałym punktem
goś innego, a wyjazd szykowałem już od 43”. obserwacyjnym”.
Katalog A Bobkowski 165 x 235_11 sierpnia.indd 85 2013-09-16 18:29:21