Page 54 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Bobkowski. CHULIGAN WOLNOŚCI.
P. 54
54
Pierwsze wrażenie:
Zakopane
Kraj przepiękny. Guatemala leży na 1500
m n.p.m. Gdy po dwóch tygodniach tropiku
(czułem się zresztą wspaniale, zupełnie jak-
bym już tu kiedyś był), wyszliśmy z samo-
lotu w Guatemali, pierwsze wrażenie: Za-
kopane. Zapach drzew szpilkowych, chłód
i świeżość powietrza górskiego. Miasto
mniej więcej tej wielkości co Kraków
z przedmieściami – szeroko rozłożone,
bo 98% domów parterowych ze względu
na możliwość gwałtowniejszych trzęsień
ziemi. Ulice symetryczne, z góry miasto
wygląda jak kartka kratkowanego papie-
ru. „Avenidas” północ-południe ponu-
merowane i „Calles” wschód-zachód też
ponumerowane. Bardziej zewnętrzne mają
nazwy, jak ta, przy której obecnie zamiesz-
kałem. Domy mieszkalne prześliczne na
wzór hiszpański, a właściwie rzymski.
Barbara i Andrzej, w głębi gwatemalskie wulkany
Chuligan wolności Kochany, drogi Stryjku!
Już minęło pół roku, gdy napisałem do Ciebie ostatni list. Nie pisałem tak długo, bo brakło
i czasu, i pieniędzy. Te „głupie” 36 centów, które kosztuje najlżejszy list lotniczy, to dla nas
5 funtów cukru albo 36 bułek, albo 4 funty kartofli, albo 3 funty ryżu, albo 3 paczki dobrych
papierosów, albo funt najlepszej kawy, albo kosz jarzyn i owoców, albo bardzo wiele rzeczy.
Niestety, nasze dotychczasowe zarobki są jeszcze takie, że nawet 5 centów jest pozycją, cóż do-
piero 36. Dlatego nie gniewaj się na mnie. Ograniczyliśmy się do najkonieczniejszych listów; ja
do mamy, Basia do swojej mamy i do Jaśka w Paryżu, a i to rzadko. Za to jak dotąd, nic nie ża-
łujemy. Wprost przeciwnie. Zapracowani, zmęczeni, nie mogący sobie pozwolić na nic „extra”,
gratulujemy sobie tej decyzji niemal co wieczór. Co ci będę mówił. Ja przede wszystkim cenię
wolność, a ostatnio nawet w Paryżu zacząłem się czuć jak w klatce. Zresztą, nie będę się o tym
rozpisywał, bo może przeczytasz w jednym z najbliższych numerów „Kultury”, co o tym myślę.
Bobkowski O ile oczywiście do tego czasu nie wykończą Giedroycia. Za swobodę. Jak za żelazną kurtyną.
Po moim „Pożegnaniu” telefonował sam Anders. To przeważyło szalę. Postanowiłem strącić z
siebie wszystkie zależności, nie musieć iść ciągle na kompromisy z moim sumieniem i ideałami.
Napisałem „List”, ale to nic nie pomogło. Dziś, w „rozkazie” nakazującym wstrzymanie
dalszego druku reportażu Janty z Polski (na terenie Anglii wycofano ze sprzedaży „Kulturę”.
Po bierutowsku) mnie dalej typuje się jako głównego demoralizatora. Czuję się zaszczycony.
Z listu do stryja Aleksandra Bobkowskiego,
Gwatemala, 4 stycznia 1949
Katalog A Bobkowski 165 x 235_11 sierpnia.indd 54 2013-09-16 18:28:41