Page 52 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Bobkowski. CHULIGAN WOLNOŚCI.
P. 52

52


























                   Zapomniałem o wszystkim
                     Po wypłynięciu z portu jest chwila zupełnej pustki. Już między mną a lądem zerwała się nić,
                   a jeszcze nie wszedłem w sferę przyciągania okrętu. Dopiero gdy wyrosła nade mną żółta ściana
                   żelazna, wszystko skończyło się. Już znowu gdzieś byłem, już miałem nowy punkt zaczepienia.
                   Działanie okrętu było w tym wypadku cudotwórcze. W jednej chwili zapomniałem o wszystkim.
                                                                                Z dziennika podróży
                   Kochana, droga Marion!

                     Po trzech tygodniach cudownej podróży morskiej dotarliśmy do Panamy. Siedzimy tu od wczo-
                   raj, załatwiamy powoli dalszy transport i pewnie jutro polecimy stąd samolotem do Gwatemali.
            Chuligan wolności  Guaira w Wenezueli, następnie Curacao (kol. holenderska) i Cartagena w Kolumbii. Wszędzie
                   Trudno opisać tę moc wrażeń, tym bardziej że po drodze zawadzaliśmy o Maderę, a potem o La

                   złaziło się z okrętu i wałęsało trochę, obserwując ten inny świat. Tu w Panamie ślicznie. Zrobiłem
                   już stos notatek, które opracuję i poszlę do ew. druku, to przeczytasz. Jędrek

                                                                          Cristobal, 15 lipca 1948 roku
                   GWATEMALA
                     Andrzej wierzył, że w nowym miejscu powiedzie mu się na tyle, że sprowadzi matkę do siebie. Miał na-
                   dzieję, że wyjazd będzie również korzystny dla jego pisarstwa: „Tu nie doszedłbym do niczego, bo nie umiem
                   pisać dusząc się”.
                     Gwatemalą najpierw się zachwycił – krajem, ludźmi, wolnością.  „Jest nam tak dobrze i tak pięknie,
                   a Europa zamieniła się w taki pożar w burdelu w czasie powodzi, że kiedy którejś nocy przyśniło mi się, że
                   wróciłem bez możności powrotu do Gwatemali, obudziłem się przerażony. Bez żadnej przesady” – pisał
                   w liście do Iwaszkiewicza w październiku 1948 roku. – „W sumie oddycham, wstaję rano i cieszę się, kładę
             Bobkowski  się spać i cieszę się, że mi rano będzie dobrze. Poczciwa mieścina i taka swojska, że chwilami wydaje mi
                   się, że mieszkamy w Krakowie”.
                     Wyjeżdżając do Gwatemali Bobkowscy nie mieli pojęcia, czym się będą zajmować. Basia szybko do-
                   stała pracę. Urządzała wystawy sklepowe, dawała też lekcje rysunku u córki jednego z „królów kawy”,
                   projektowała kostiumy teatralne. „Ma zdecydowany fach, do tego z odorem sanctitatis Paryża” – pisał
                   w jednym z listów do Paryża. Andrzejowi nie odpowiadała jednak rola „księcia małżonka” i dramatycznie
                   szukał pracy. „Chodziłem, wszyscy byli bardzo uprzejmi, notowali mój adres i cześć, po herbacie. W pew-
                   nym momencie mój morale miał głębokie zanurzenie i łaziłem rozwalony” – przyznał się Giedroyciowi.







          Katalog A Bobkowski 165 x 235_11 sierpnia.indd   52                            2013-09-16   18:28:38
   47   48   49   50   51   52   53   54   55   56   57