Page 310 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 310

Conference. Dowiedziawszy się o prośbie Bermana, otrzymałem informację, że
          moje nazwisko także znajdzie się na tablicy w Yad Vashem obok trzech innych.
             Mając w perspektywie taki scenariusz, napisałem list do szefa Yad
          Vashem z prośbą o usunięcie mojego nazwiska. Uważam, że nazwiska
          poszczególnych osób nie powinny pojawiać się na tego rodzaju tablicach
          – szczególnie moje, ponieważ o to nie prosiłem ani tego nie żądałem.
          Sądziłem, że wystarczy ogólna dedykacja mówiąca, iż jest to dar od oca-
          lałych. To nie nasz osobisty wkład finansowy, lecz fundusze Claims Confe-
          rence pomogły w budowie nowego gmachu. Skoro Julius Berman zażądał
          umieszczenia tam swojego nazwiska, co moim zdaniem jest całkowicie
          nieetyczne i sprzeczne z duchem klauzuli o konflikcie interesów, jest to
          sprawa wyłącznie pomiędzy nim a jego sumieniem; moje sumienie pod-
          powiada mi coś zupełnie innego.
             Warto odnotować, że podczas „przywództwa czterech” dwukrotnie
          pytałem Bermana o jego prośbę dotyczącą umieszczenia nazwiska na
          tablicy pamiątkowej w Yad Vashem. Za każdym razem z gniewem wybiegał
          z pokoju i trzaskał drzwiami, nie udzieliwszy odpowiedzi.
             Sądzę, iż największą winę Claims Conference stanowi fakt, iż tylko dwie
          z należących do niej dwudziestu czterech najważniejszych organizacji
          żydowskich stanowią organizacje ocalałych. Claims Conference utrzymuje,
          że działa dla dobra całej światowej społeczności ocalałych, ci nie mają
          w niej jednak odpowiedniej reprezentacji. W procesie głosowania ocalali
          są nagminnie przegłosowywani, przez co nie są w stanie odpowiednio
          chronić tego, co im się sprawiedliwie należy. A przecież to ocalali wskazują
          Claims Conference drogę pod względem moralnym i etycznym. To zaiste
          smutne, że organizacja stworzona wyłącznie z powodu i na rzecz ocalałych
          jest po tylu latach nadal w praktyce kontrolowana przez osoby nie będące
          ocalałymi.
             Kiedy przyglądam się historii Claims Conference, jestem stanowczo
          przekonany, że gdyby ocalali od początku należeli do organizacji, wiele
          obostrzeń, klauzul, luk prawnych, terminów i kryteriów wyglądałoby
          dziś zupełnie inaczej lub nie istniało w ogóle, zaś te istniejące służyłyby
          bezpośrednio ocalałym. Wiem z własnego doświadczenia, że nawet przy
          najlepszych intencjach nikt nie może zastąpić ocalałego w negocjacjach
          z rządem niemieckim.
             Jako osoba uczestnicząca w tych negocjacjach uważam, że udział ocala-
          łych jest obowiązkowy, ponieważ jedynie oni mają prawo wysuwać żądania


          310
   305   306   307   308   309   310   311   312   313   314   315