Page 257 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 257
przez wieki w Europie. Argentyńscy Żydzi musieli znosić najróżniejsze
prześladowania i bali się podnieść głos, aby domagać się swoich praw.
Wszyscy członkowie delegacji ADL otrzymali grube pliki dokumentów
oraz dodatkowe ustne wyjaśnienia dotyczące działań podjętych bądź nie-
podjętych przez społeczność żydowską w celu zapobieżenia nielegalnym
zatrzymaniom ich synów i córek.
Po długim namyśle uznałem za konieczne powiedzieć im, że zachowują
się tak samo lękliwie, jak nasi przodkowie w Europie. Oni także bali się
podnieść głos i utracili wszystko, co mieli. Powiedziałem, że czas już prze-
mówić głośno i domagać się swoich praw. Próbowałem przekonać ich, że
Żydzi nie są już tak bezsilni jak przed wojną i że nie musimy zachowywać
się tak, jak nasi ojcowie. Chroni nas państwo Izrael, zaś międzynarodowa
diaspora żydowska jest zjednoczona i wyciągnęła wnioski z Holokaustu.
Dlatego będziemy popierać wszelkie akcje przeciwko niesprawiedliwości.
Pytałem ich dlaczego, na Boga, nie zwrócili się o pomoc do światowej
społeczności żydowskiej, dlaczego żadna z tych organizacji czy gazet nie
została poinformowana o tym, co dzieje się z żydowskimi studentami, skoro
bez wątpienia zostali aresztowani za bycie Żydami? W tym momencie były
to już tylko pytania retoryczne; miejscowi działacze rozumieli moją fru-
strację. Nawet przy najlepszych intencjach było za późno, aby przywrócić
zaginionych do życia. Wyjechaliśmy z Argentyny, opłakując stratę wielu
niewinnych żydowskich istnień, przyszłości żydowskiej społeczności tego
kraju, zniszczonej jedynie ze względu na pochodzenie.
Odbyliśmy również wiele bardzo ciekawych spotkań w Rio de Janeiro
w Brazylii. Plaże miejskie rzeczywiście zapierały dech w piersiach, jednak
wieczorem ich piękno jakby przygasało, zaś w całej okolicy zapadała zło-
wroga atmosfera. Jechałem samochodem prowadzonym przez przewod-
niczącego miejscowej gminy żydowskiej i zauważyłem, że po zmroku nie
zatrzymuje się na światłach. Kiedy po raz trzeci przejechał na czerwonym
świetle, nie wytrzymałem i spytałem grzecznie, czy ignorowanie sygnali-
zacji świetlnej jest ogólnie przyjętą praktyką w Rio.
Pozory mylą, odrzekł. W dzień wszyscy zatrzymują się na światłach.
W nocy tak często dochodzi do porwań samochodów, że nikt przy zdro-
wych zmysłach nie odważy się zatrzymać. Zapewnił mnie, że rozgląda
się w obie strony przed wjazdem na skrzyżowanie, a biorąc wszystko pod
uwagę, lepiej jest przejechać na czerwonym, niż zostać obrabowanym
i pobitym.
257