Page 11 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 11
Romka jest szczególna, wyjątkowa i cieszy się on – dzięki odwadze,
szczerości, pasji i umiejętności argumentowania – szczególnie wyso-
kim poważaniem strony niemieckiej, o której – zauważycie to Państwo
w czytaniu – wyraża się często niesłychanie ostro, nierzadko z sarka-
zmem i goryczą.
Negocjacje to temat, o którym – w kontekście Romana Kenta – mógł-
bym napisać pół książki. A to ma być tylko przedmowa. Więc chciałbym
przekazać coś polskiej opinii publicznej, czym się Roman nie pochwalił.
To właśnie Roman Kent najsilniej i najdłużej – i z pozytywnym skutkiem
– orędował na rzecz (niestety niezbyt wysokiego, ale i to było zagrożone)
minimalnego choćby zadośćuczynienia dla byłych robotników przymu-
sowych, tzw. Gastarbeiterów.
Polskie wydanie ukazuje się kilkanaście lat po opublikowaniu ory-
ginału. Tempora mutantur et nos mutamur in illis – przysłowie łaciń-
skie stwierdza banalną prawdę: czasy się zmieniają, a my wraz z nimi.
Być może Roman Kent powinien był napisać przedsłowie – komentarz:
co z jego wynurzeń wydaje się mu dziś, z dystansu, mniej ważnym,
z czego dziś może zrezygnowałby. Nie będę ukrywał: gdy szykowaliśmy
tę książkę, Roman przebywał w szpitalu – nie chcieliśmy go obciążać
obowiązkiem pisania współczesnego komentarza. Nawet gdyby się zde-
cydował na pominięcie pewnych ostrzejszych akcentów personalnych
– nie usunąłby ich przecież z opublikowanej angielskiej wersji. Więc
niech zostaną i muszę to – jako inicjator polskiego wydania – wziąć,
jak to się popularnie mówi, „na klatę”. Czynię to również jako historyk,
z całą świadomością. Autobiografia Romana Kenta to wielkiej wagi źródło
historyczne dla przyszłych badaczy szacownych i ważnych organizacji
międzynarodowych, choćby takich jak Claims Conference.
Jako bliski przyjaciel Romana, znający dobrze jego poglądy i oceny
ludzi, i znający również metamorfozy w myśleniu Romana – ośmielam
się przypuszczać, że dzisiejsza ocena wielu osób występujących w tej
książce byłaby o wiele bardziej pozytywna. W szczególności – wydaje mi
się – Juliusa Bermana, Stue Eizenstata i kilku innych działaczy. Sądzę
również, że Roman zmienił swoją opinię o potrzebie silniejszego zajęcia
się przez CC problemami edukacji o Holocauście.
Jestem pewien, że Roman dziś dodałby podrozdział, w którym chciałby
docenić otwartość na negocjacje polityków niemieckich drugiego poko-
lenia. To jest nasze nowe, dobre, choć niełatwe, doświadczenie. Myślę, że
11