Page 148 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 148
– Wy nie jesteście przyszłością świata. Wy jesteście zaporą świata, wy
jesteście wrogami świata, wy… wy… wy…
Krótko mówiąc, jesteśmy nieszczęściem świata.
– Do takich jak wy, ja, Misza Blum, nie zawaham się strzelać.
Sytuacja robiła się niebezpieczna. Uratował nas Pinchas Wariat. Nie wiem,
skąd się zjawił, jak gdyby wylazł z kosza ze śmieciami. Na głowie miał chustę
opadającą na ramiona. Jak zwykle bosy, w podartych spodniach i z grubą,
długą laską w rękach. Nagle laska zaczęła spadać na głowę wujka Miszy
w tempie jego gadaniny.
– Niechaj nie odważy się ich obrażać. Od dziś ja ich będę strzegł. A ty,
kreaturo, twierdzisz, że bogacze znikną z tego świata, co? Oni może tak, ale
wariaci nigdy, oni są wieczni!
I Pinchas, tak jak się nagle objawił z jakiejś góry śmieci, podobnie znikł
w jednej z tych gór. Wuj Misza także się ulotnił, ale on się po prostu stoczył.
W czasie upadku zgubił swoją futrzaną czapkę, Mojsiele Dupiak, jako natu-
ralny spadkobierca, z dumą się w nią ubrał.
Zbliżające się auto ze śmieciami sprawiło, że zapomnieliśmy o dyskusji na
temat przyszłości świata. Rzeczy, które wybieramy ze śmieci, dzielimy równo
między siebie. Tak samo ze szmatami i kośćmi. Wszystko to sprzedajemy
Lajbowi Berowi. Jego dom stoi na podwórzu otoczonym płotem. Podwórze
pełne jest szmat spakowanych w kwadratowe paczki. Po prawej stronie po-
dwórza leżą stosy butelek we wszystkich kolorach i kształtach. A za nimi są
skrzynie z kośćmi.
Lajb Ber to wysoki i chudy Żyd. Twarzy jego wolę sobie nie przypominać.
Jakie on ma oczy! Jaki nos! Każdy szczegół u niego przypomina szmatę. Twarz
ma pomarszczoną jak stara szmata z zapachem pleśni. Niezależnie od tego,
o jakiej godzinie go odwiedzisz, Lajb Ber zawsze przesiaduje przy stole pełnym
zeszytów i notuje każdy drobiazg. Cokolwiek nosi na sobie, wygląda tak, jakby
w tej chwili zostało wyciągnięte z kupy śmieci. Czapka, długi płaszcz pełen
łat. Myślę, że jego żonę Rozę też wyciągnięto z kupy szmat i złożono niczym
kwadratową paczkę gałganów.
Opowiadają o nim, że swój majątek znalazł w śmieciach, kiedy sam
był „krukiem”. Pewnego razu Lajb Ber natrafił na brylantowy pierścień
i za uzyskane pieniądze zbudował dom z zamkniętym podwórzem. Po-
został „krukiem”, ale dusza jego zaginęła pomiędzy jego wysuszony-
mi kośćmi. Na początku litowałem się nad nim. Ale teraz, kiedy oszukał
148 nas przy ważeniu szmat, mój stosunek do niego uległ całkowitej zmianie.